16 grudnia 2020

 Yolo? Yolo. Tak szczerze powiedziawszy odzwyczaiłam się od pisania blogaska, a to chyba z tego względu, że mam twittera i na nim szitpostuje prawie dzień w dzień, chociaż muszę przyznać, że robi mi za skrinownie, krzyczenie o tourabu i Zenonie oraz... śmianie się na temat mojego fanficzka i historii mojej kumpeli. 

Właśnie, skoro o fanficzkach i historyjkach mowa: 
ostatnio na wierzch wypłynęła gównoburza z analkami opek i innych i tak patrzę i patrzę... i nie mam w sumie do końca zdania na ten temat. Siriusli. Bo jedna strona krzyczy jakie to zue baby, znęcały się nad biednymi dziećmi, obrońcy krzyczą, że to nie dzieci w sumie i krytyka im się przyda i w ogóle, a ja sobie tak siedzę i dyskutuję od czasu do czasu z kumpelą na ten temat. Wczoraj znalazłam na jakiejś pseudo analizatorni analkę opka mojej byłej kumpeli. I pamiętam, że jak ją przeczytałam, to była ona napisana na siłę, nawet jak już wtedy wiedziałam, że nie należy w taki sposób pisać i się nie zgadzałam z nią. Nostalgia? Może, bo znałam autorkę opka przez długi czas, komciowałyśmy sobie i na swój sposób opko miało być napisane w taki debilny sposób, gdyż niby było fanfikiem, ale miało dość sporę dozę niezamierzonej komedii, ale to wiadomo w jaki sposób piszą nastolatki. Ja się dziwię, w jaki sposób moje opcio nie zostało nigdy skomentowane, a jak zgłosiłam się do ocenialni, to dostałam jakąś dwóję albo tróję. Hooo boi. To było dekadę temu. I im więcej zaczęłam czytać analiz, tym bardziej dochodziło do mnie, że powinnam zmienić sposób w jaki piszę, czego nie pisać, że trzeba robić risercz i tak dalej. No i patrzeć na logikę i inne ważne punkty, podczas pisania. Tego analki mnie nauczyły. Jednak z czasem, gdy zauważyłam, że niewiele ludzi interesuje to co piszę i patrząc na kolejne analizy doszłam do wniosku, że nie będę robiła blogasków i będę pisała dla siebie- do szuflady. Było to też w obawie o analkę, tbh. I tak lata mijały, zawiesiłam swój blogasek z hetalii, bo nikt i tak nie czytał, poza tym to był crack pairing, inne opcio, które pisałam było powrotem do korzeni, a mianowicie mówiąc powrotem do crisis core, gdzie miałam już wiedzę o fajnalu 7 i tym spin offie w małym palcu i bardzo łatwo i lekko mi się pisało to opko. Doczekało się około 60-70 stron i zdechło. Akurat kumpela się powoli zaczęła wkręcać w serie dzięki mnie i tak jej zaczęłam podsyłać. Sama ukończyła studia związane z językiem polskim i doradza mi co jest źle napisane, gdzie są jakieś dziury, czy cokolwiek. I nie dzieliłyśmy się jakoś swoimi opciami między sobą, aż do... tego roku? Fakt faktem, czytała moje opcio z ffa, ale w momencie kiedy wciągnęłam ją w gejo miecze (hehe :D) to zaczął się real writing spree. A jako że, kwarantanna i kowidek... to reszty można się domyśleć. Jednak wracając: widząc te wszystkie analizy tworów jak mówiłam odechciało mi się publikowania tego w necie. Obawiałam się, że co jeśli opcio jest niespójne na każdy możliwy sposób, ma w uj błędów wszelakich, postacie nie trzymają się charakterów które mają i wiele innych. Nawet jeśli robiłam risercz to gdzieś tam w głowie miałam: "ale weź. To się nie trzyma, jest bez sensu". Pomimo tego, że nie zostałam zanalizowana w żaden sposób, to myślałam, że to może mi się przydarzyć, bo to co pisze jest złe na wiele sposobów. Tu niby z jednej strony się nauczyłam czegoś, zaś z drugiej... jak widać. :D I tak ci obrońcy biednych, skrzywdzonych dzieci, krzyczą na nakwę, tu są prane jakieś brudy, ale... brzydko mówiąc: rozpierdalają mnie komentarze obrońców dzieci, które brzmią coś, ale: "ale to dzieci! One się dopiero rozwijają pod względem...! Wiadomo, że logiki się nie będzie trzymać, niech piszą to o czym chcą"! Sure. Niech piszą, idm. Ale... tak, ale. Mam ale. Jestem prawie dwudziesto-ośmio letnią starą dupą, która pisze od... 14 lat? Fanfiki, co prawda, fanfiki! Ale... przepraszam, kiedy byłam nastolatką, nie interesowały mnie seksy, gwałty, a potem syndrom sztokholmski. Ani gej miłość w czasie drugiej wojny światowej pomiędzy dwoma braćmi muzykami *khem khem*.     Nie miałam dwunastu lat i nie pisałam, że ktoś kogoś porwał i zgwałcił a potem się w sobie zakochali, ani nie pisałam o tym, że się ktoś z kimś seksił i że to była chora relacja. NO JA PRZEPRASZAM BARDZO, ALE. Może jestem stara i głupia, ale wnerwia mnie gdy słyszę o tym, że jakieś dziecko sobie pisze takie rzeczy, a potem ludzie piszą, że to jest ok. TO NIE JEST WCALE OK. 

I'm too deep into tourabu hell 

(przerwa techniczna na przystojnych panów)

Znowu, powtórzę się: jestem stara, ale o tematach dla dorosłych zaczęłam pisać niedawno i to dopiero z moim pierwszym fanfikiem do ukochanych gejo mieczy. Dopiero w tym roku. I nie miało być spod znaku tych właśnie takich poważnych, ale zadziało się w momencie, kiedy postanowiłam dać Zenarda: moje ockowe dziecię, o którym pitolę długo i dawno. Sam jest chodzącym problemem z poważnymi tematami. I nie gloryfikuję tematu gwałtu. Ani morderstw. Nie robię tego w opciu, podchodzę w sposób poważny i dorosły i uważam, że o niektórych rzeczach nastolatkowie nie powinny pisać, ani się zabierać za nie. Dorastałam w momencie, kiedy internet był ogólno dostępny, gdzie się siedziało na onecie i pisało opcio z fajnala siódemki, poznało wiele osób i przyjaciół i żadne ABSOLUTNIE ŻADNE Z NAS będąc w nastoletnim wieku nie pisało o takich rzeczach. Jasne, było dość sporo motywów odnośnie śmierci, albo tematów na gadu gadu między nami, bo większość z nas była w depresji i byliśmy takim kółeczkiem, które wysłuchało siebie i przegadało stuff. Ktoś może powiedzieć, że to były inne czasy, ale już wtedy powstawały takie opeczka, pisane od ludzi w naszym wieku albo i młodszych opowiadające o gwałtach z których rodziła się wielka i guemboka miłość. A tfu. :/ I ludzie nie widzą w tym nic złego. NIC A NIC. BO TO DZIECI I DOPIERO CO ZACZYNAJA PISAĆ I SIĘ NIE TRZYMA LOGIKI ANI NICZEGO. ALE NIECH SE PISZĄ O GWAŁTACH, SEKSACH I MORDERSTWACH BO SIĘ ROZWIJAJĄ I NIE MA W TYM NIC ZŁEGO. Ja przepraszam... ale gdybym miała dzieciaka i bym się dowiedziała, że jedenastoletnia córka czy syn pisze takie rzeczy to bym poważnie porozmawiała na ten temat i bym się pewnie trochę zmartwiła. Dżizas, w wieku dwunastu lat to ja pokemony wielbiłam i miałam doki doki  do kurde Flika i żadne seksy z fikcyjną postacią nie były mi w głowie, więc nie rozumiem tego toku rozumowania. Gejoza? Wiedzialam co to jest yaoi i uważałam siebie za yaoistkę jak miałam te 15 lat (lol), potem stwierdziłam, że to nie dla mnie i wolę shounen-ai (lolx2), a potem jak nieco wydoroślałam, stwierdziłam: YOLO. NIE MAM ŻADNYCH GEJ SERII ALE MAM SWOJE GEJ SZIPY. BRING IT ON. 

Still udon song to zuo. 

( Hasoob i Michan to najlepszy ship z jakim spotkałam się od... no. Wielu lat. Dziękuję anime, że mnie zgejowałeś)

Do tej pory nie rozumiem szipowania osób realnych i mnie to odrzuca, ale jak widać, są ludzie, którzy nie mają z tym problemu (ale myślisz, że szipowanie japońskich mieczy jest normalne?!). Tym bardziej... khem. Młodzież. Ludzie się dziwią, że w fandomach zdarzają się dorośli i to nawet "starzy", gdzie fandom niby ma być miejscem tylko dla nastolatków, tudzież 18+. Nie, nie ma być. I tak sobie myślę, że chyba by było dobrze, jeśli dzieci, które by miały te 14-15 lat mogły wchodzić na internety, może trochę starsze, bo widząc, to co się wyprawia na różnych blogaskach czy innych wattpadach... Właśnie, nie siedziałam na wattpadzie, ale to chyba nowy onet, gdzie ludzie sobie siedzą i piszą o romansie kurde Dudy z nastolatką. Dunno czy troll czy nie, still... proszę. Miejcie resztki honoru i godności. Nie zaśmiecajcie neta. Q_Q Ja nie chcę trafiać na jakieś debilne opowiadanka/fanfiki napisane przez jedenastolatkę: "ćwiczącą warsztat i piszącą o seksie, dzikich jazdach na kiblach, jak ktoś komuś wepchnął tu i ówdzie" i dorosłych ludzi zapierających się w necie, że to jest normalne. Ja serio się obawiam o swój fanfik i o to, czy aby czasem Michan i Zenek nie mają w uj toksycznej relacji, po wszystkim co się stało, ale jak widać, inni nie mają takich zagwozdek czy to co piszą nie jest toksyczne i po prostu to publikują. 



Tak, memujemy własne opka w dobrej wierze. :D 
Gdzieś mam jeszcze żałobne haiku. NO ALE. Jeśli ktoś pisze o poważnych tematach: feel free to. Masz nawet moje błogosławieństwo. Ale jeśli jest to ukazane w sposób prześmiewczy/nieprzemyślany/debilny/przez kogoś to się nie zna i nie robił riserczu  i za przeproszeniem mówiąc gówno wie, tudzież nie potrafi się wczuć w taką sytuację: just.... go fucking away. And don't do that. Wiadomo, że ludzie uczą się na własnych błędach i przez całe życie, ale trwanie w tym przekonaniu jest po prostu złe. ALSO. NIE LUBIĘ, NIE ZNOSZĘ DOUJINÓW Z UKOCHANYM OTP KTÓRE MAJĄ PODŁOŻE WŁAŚNIE PODOBNIE PRZEDSTAWIONE JAK LUDZIE, KTÓRZY MÓWIĄ: NIECH SE PISZĄ O GWAŁTACH I ŻE Z TEGO JEST LOVE. NOPE. Bo przeglądam swój folder z gejrabu (lolx3) i przypomniało mi się, jak natrafiłam na pewien doujin. Wiadomo Japonia rządzi się różnorakimi fetyszami w dziedzinie seksu i niczego się nie boją. No ale mnie odrzuciło tbh. Szczerze powiedziawszy lubię patrzeć na ładnie narysowane hentaje czy yaoie z ulubionej serii, bo to w jakiś sposób mnie w pewnym sensie motywuje? Widzę jakąś parę jakiej nie lubię, ale jestem w stanie powiedzieć: oh wow. Nie mój szip ale sposób w jaki to jest narysowane/napisane jest obłędny. Ale wracając: był ten doujin, a że przeglądałam te związane z moim otp postanowiłam przejrzeć każdy. Ho boi. Już samo to, że Michan może być przedstawiony na wiele różnych sposobów razem z Hasebe daje... duży popis. Ogromny nawet. I właśnie ten jeden doujin... to było coś związanego z fetyszami i bdsm. Ho boix2. Do tej pory jestem wnerwiona jak sobie o tym przypomnę, bo... jeden z nich lubił byś podduszany podczas seksu, się działy jeszcze jakieś bdsmy i... eh. WCIĄŻ JESTEM WNERWIONA JAK SOBIE PRZYPOMNĘ TEN DOUJIN. Drugi miał to robić do momentu jak się nie odechce jemu partnerowi. Najbardziej wbił mi się ten moment w pamięć w którym to prawie został uduszony, a osoba dusząca go po prostu nie chciała tego robić i była zmuszana do tego zalewając się łzami. I was like: what the fuck i just.... witnessed? 

kolejny ładny gejowy przerywnik bo tak 


Chociaż muszę przyznać, że mogę stawić tourabu na równii z hetalią pod względem ilości szipów i różnych dziwactw biorąc pod uwagę to, że postacie nie do końca zdają sobie sprawę, z niektórych rzeczy albo nie wiedzą co do czego albo... no tak. Jiji i jego głupota. Albo wciąż mnie rozbawia ubijanie mochi w pierwszym stageplayu: 

I hate them


Nie, to wcale nie miało wydźwięku erotycznego ani tym bardziej aktorzy się nie zaśmiewali pod nosem grając tę scenę. Chociaż aktor Ichigo i jego ogromny entuzjazm mnie rozwalił, Keisuke jak to Keisuke paczył co się właśnie odpitala będąc mocno skonfundowanym a Masanari... XD Próbował brzmieć poważnie i wyniośle jak to on grając Hasooba, jednak gdzieś jego wesoła natura się pokazywała.  ALSO TOOOO: 

I SWEAR TO GOD 

Chciałam nieraz pisać o stageach i zrobię to, ale najpierw muszę obejrzeć je od początku ponownie. Głupia komedia, przewijająca się z ogromną ilością dramy i ładnych panów. Widząc Michana po raz pierwszy nie sądziłam, że wciągnę się w coś... takiego. BUT HERE I AM. 
No cóż, muszę przyznać, że po taki długim czasie nie pisania i rantowania musiało się oczywiście skończyć na tourabu. GG me. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz