Ja: ooo dawno nie pisałam, nie wiem o czym pisać helpppp.
Also ja: OOOO ZENON DAM ZENONA I MNIE TO ZAINSPIRUJE
![]() |
| Zenon i Nikola, bo tak. |
To zabawne jak zaprzestałam pisania blogaska na czas pandemii i kiedy ta poszła na "wolne" to postanowiłam popsioczyć tutaj na sama nie wiem jaki temat. Nie wiem wuja, jakieś podejrzane to się wszystko wydaje, węszę spiseg. I kosmitów. W sumie to doszłam do wniosku, że któregoś dnia mogłabym zrobić wpis o moich odczuciach odnośnie Endwalkera, bo jakby nie spojrzeć: siedem latek mija odkąd mnie XIV wciągnęła w swe odmęty i odkąd gram. Co do tego: za punkt honoru (z dupy bo 2 tygodnie przed samym Endwalkerem) postanowiłam dokończyć ShB na Zenonie i właśnie nim grać najnowszą ekspansję: poczułam, że tak będzie fair i najlepiej i chciałam zakończenie sagi przeżyć na nim: czemu? Do tej pory się zastanawiam skoro od tylu lat grałam Viallką (she is stuck near EWW send help) - może dlatego, że dziad bliższy memu sercu i trial zaczęłam właśnie na nim. Oh well im old.
![]() |
| He he, Bnu Zenon |
Właśnie: pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to przemieniłam Zenona w kulika i musiałam czekać ze dwie godziny jak nie więcej. Those were great times... albo nawet do sześciu. Also funfact numer dwa: skończyłam na nim całe ShB parę godzin przed maintancem do EWW (wiem, że to EW ale wolę ewwwww bo zabawnie brzmi i mi się już tak przyjęło, chociaż niewiele to ma wspólnego z obrzydlistwem, a wręcz przeciwnie) i byłam z siebie mega dumna, że mogę robić story na nim i hell: nie zawiodłam się. Solo duty: "in the cold" bodajże: cheff kiss. Elpis... Mare Lamentorum... ughhh. Also: namingwaye. Ale o tym może w innym wpisie.
Tak sobie myślę, że mogłabym nawet popitolić o stage'ach, animcach albo o mangach (TAK ZACZĘŁAM CZYTAĆ MANGI NA STARE LATA O MÓJ BOŻE): tych normalniejszych i tych... gejowskich. Wpis o Yaribu wciąż wisi zapisany w odmętach blogspota i chciałabym go kiedyś dodać, bo jednak czytanie tego to było ciągłe pasmo rzucania: "o mój Boże" i memu z pingwinów z: "ło kurwa". To była jedna z pierwszych serii na którą się rzuciłam gdy znalazłam komfortową stronę do czytania i bookmarkowania, a tuż przed tym pochłonęłam Killing Stalking. Późno af, ale zryło mi banię na długie dni i do tej pory mi dziwnie się robi kiedy o tej serii pomyślę, albo gdy zobaczę jakiś skrin z niej. Próbowałam czytać drugą serię autorki, ale gdzieś tak w połowie mnie znużyła i zrobiła się trochę przewidywalna, więc dałam sobie spokój. Inną nietuzinkową serią jest: "Fressia"- zrobiła mi również mindfucka i nie - nie była gejowska, po prostu inna od tego co zazwyczaj się widzi: powstał nawet film aktorski, który chciałabym obejrzeć, ale jakoś muszę mieć nastrój. Co do filmów: tkrb będzie miało drugi film, animce i na podstawie stageplay'a też animca i cieszę się jak małe dziecko. Również cieszę się na widok gry, KTÓRA NIE JEST FLASZÓWKĄ A POSTACIE PORUSZAJA SIĘ PO EKRANIE. Ah, te flaszówki: pokonują srogich przeciwników swoimi ustawieniami :D (tak, musiałam).
W sumie to tak o wszystkim dzisiaj i o niczym, ale i dont mind, tbh. Może w końcu ruszę dupę i za jakiś czas napiszę o jakichś mangach, które przeczytałam/czytam (patrzę w waszą stronę Renai, Damekoi, Yaribu, Fressia i... i w sumie jaka jeszcze... oh wiem! Suicide Line! Q_Q). Własnie: Damekoi się doczekało własnej dramy, którą pochłonęłam tak szybko jak mangę i mi smutno bo była świetna i jest zajebistym źródłem inspiracji do mojego opka o Zenku i... Sorence. :3 Ale to też mógłby być temat na osobny wpis. Ah, tyle rzeczy niby się zdarzyło, ale jednak nie. Sadly żaden Michan, ani Nikkou nie pojawili się w moim lajfie. Maybe one day. >:D


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz