4 marca 2020


O, hej, bizon, look! A tak na serio to nie mogłam zasnąć i leżałam w łóżku, a myśli mi nie dawały spokój, przy czym stwierdziłam, że odpalę muzykę, którą mam na swoim laptopie i o mój boże. Namikawa brzmi tak pociesznie i aż miło na duszy się zrobiło (wciąż nie mam Oodenty...) OMG. MUZYKA Z HETALII. OMFG. Właśnie we mnie uderza nostalgia, słuchając tego co słuchałam... siedem lat temu. Nie wiem w sumie jak mam na to reagować, bo pamiętam czasy kiedy hetalia była moją wielką miłością (wydają world stars w polsce i nie mam ani jednego tomu, nawet nie mam pojęcia czy hima coś tworzy nowego lmao) i czuję się jeszcze dziwniej pogrywając w Touken Ranbu. Z powodów seiyuu. Jak wielu nie znam, tak słysząc Angeal'a, Roya Mustanga czy kurde Namikawę to nie wiem... Daihan jak mówi to mam przed oczami Roya i ryczę trochę ze śmiechu, zaś Sanchomou... FINAL FANTASY JEST WSZĘDZIE. Właśnie o tym chciałabym popisać, bo mi nie dawało spać. Leżałam i leżałam i przypominałam sobie moje ficzkowe grafomańskie czasy o których chciałabym poopowiadać.
Tak bajdełejem: Mein Gott prusakowe bandowa wersja: wciąż cudo. ;-;
10 kwietnia będzie pierwsza część rimejku final fantasy vii i miałam okazję popatrzeć/trochę ograć i naszła mnie nostalgia, tak wielka jak ta hetaliowa. Zmierzam do tego, że byłam małym gimbastycznym szczylem, który to wstydził się słuchać na przerwach japońskiej muzyki/ostów, ale wyrosłam z tego. Na lekcjach kiedy mogłam bazgrałam coś na marginesach, aż w końcu postanowiłam popełniać fanficzki. Mogę za to winić Last Order i Zacka. Serio. Kiedy to jeszcze nie posiadało się internetu kumpel brata przyszedł z filmami, anime, etc i przy okazji podrzucił ovę. A ja pochłonęłam całą stwierdzając, że kocham Zacka całym sercem i muszę zagrać w fajnala siódemkę. W pewnym momencie jak już sobie przypomniałam większą część fabuły walnęłam: Aaaaa, fajnie by było jakby powstała gra z Zackiem!


Ta, śmieszne. Jeszcze śmieszniejszy jest fakt, że słucham Gackta. OHOHO THE FUCKING IRONY. Nie słuchałam go od dwóch lat, bajdełejem. Tak porządnie. Także, ficzki to wszystko wina Zacka. Właśnie znalazłam Redemption. Jak szaleć i wracać to na full! W każdym razie wracając: zaczęłam popełniać mój pierwszy ficzek na kompie... albo w zeszycie. Nie pamiętam. W formie dialogu, bo przecież widziałam tego sporo i to się wydawało spoko formą. Z początku miało to być: "a co by było gdyby Zack przeżył" pokazane w naprawdę pokrętny sposób, chłonąc każdy skrin i trailer z Crisis Core. Tak, moje największe i najsławniejsze opko powstało w tym samym czasie co Crisis Core. Nie znając postaci ani dokładnej fabuły. Brawo ja. W tamtym czasie to było jak spełnienie mych Zackowych marzeń i jeszcze dowalenie nowych postaci, z czego przez Genesisa zaczęłam się wgłębiać jeszcze bardziej w muzykę japońską i przez Gena powstał... Zenek. To jest najśmieszniejsza rzecz ever, którą zrobił fajnal. Albo raczej którą popełniłam, ale ja nie o Zenonie: także bawiłam się ficzkiem, wpychając każdą postać, niby to miało być takie samo a inne, a stało się zupełnie inaczej. Gen został wprowadzony w jednym z pierwszych rozdziałów i do tej pory dziwię się jednej rzeczy o której wspomnę. Nie miałam zarysu w głowie jak to ma dokładnie wyglądać: po prostu siedziałam i pisałam w zeszycie co mi przyszło do łba (w późnym etapie zaczął dochodzić angst. W ilościach hurtowych i to się w ogóle nie zmieniło u mnie) i sobie to potem przepisywałam na kompa, w międzyczasie poprawiając "błędy". Zmieniłam nawet formę pisania na odpowiednią, tylko, że dialogi były problemem, a raczej ich zatrważająca ilość. Nie umiałam w opisy, teraz jak coś piszę jest zupełnie na odwrót. Co tu się stanęło?! I tak sobie powoli egzystowałam w mym małym kąciku na onecie będąc chyba jedynym blogaskiem wtedy z fajnala, który był poświęcony ficzkowi. Zabawne. Do momentu w którym dostałam komcia od niejakich dwóch dziewoi: Melissy i Courtney. JEZU ŚWIĘTY. MAM FEELSY. Zaczęłyśmy czytać swoje opowiadania, komciując wesoło i wogóle. W pewnym momencie nastąpił pewnego rodzaju wysyp blogasków o fajnalu. Z ficzkami. Do tej pory wspominam te czasy i tych wszystkich ludzi. Pamiętam... Kanię? I to jak się nieco znęcała nad biednym Cloudem (nawet doczekała się analizy na mhrocznej czwórcy, która była z dupy, pełna hejtu i jadu. Do tej pory nie rozumiem czemu to miało służyć), Ingusa: chłop prowadzący blogaska z newsami nt. fajnala. Przypomniało mi się jak gadaliśmy na temat rimejka (hahahaha), no i Migrajto: dziewczyna kochająca Clouda, mająca smykałkę do grafiki. Miała blogasków o fajnalu na pęczki i to mnie bawiło. Ile godzin ze wszystkimi się gadało w komciach, tudzież na gadu gadu w pmkach albo... opisami wkurwiając i to dosłownie wszystkich znajomych wiecznie zmieniającym się opisem. XD O rimejku się dużo rozmawiało i marzyło o nim. Ale o tym zaraz. Wracając do ficzka: moje monstrum miało nawet stałych fanów bez bloga, ale czytających i komciujących (Sabina! Prawie o niej zapomniałam ;-; Kochała CloTi i kocha chyba nawet do tej pory) i serio nie rozumiem jak ten mój blogasek miał prawie 20k wyświetleń i 553 komcie. Nie żartuję. Z jakiegoś powodu pamiętam te liczby do tej pory. Ficzek był słaby, forma wciąż się zmieniała, fabuła również, w pewnym momencie zaczęłam wprowadzać nagle wątki z dupy, nowy świat i nowe postacie, m.in. w jednym z niepublikowanych rozdziałów pojawił się Marcus z Heaven, Zen miał również swój coming out oraz... Iria! Tsundere dziecko, które do tej pory kojarzy mi się z ficzkiem, pomimo tego, że minęło wiele lat. Kreacja postaci również leżała, chyba czasami nawet bardziej niż sama fabuła. Ooc zachowania, których nijak nie dało się tłumaczyć. Ale! Do tej pory pamiętam jak Migrajto zostawiła komcia, mówiącego, że to w jaki sposób ukazałam Genesisa to zaczęła go lubić. Inni ludzie... zaczęli go tolerować as well. NIE WIEM JAK TO SIĘ STAŁO. ZOSTAŁ POKAZANY MEGA DUPKIEM JAK TO GEN ALE NIE. Także, uważam to za... mały sukcesik. lmao. Później postacie były już bardziej sobą, niestety email wygasł i już nie pokazałam nowego świata w pełnej odsłonie. Smutek. Tak pomiędzy rozmowami o blogaskach, wystroju, postaciach, ficzku dużo mówiliśmy o rimejku. I tak naszła mnie refleksja czy ci wszyscy znajomi słyszeli, że w końcu po tylu latach go dostaniemy. Rzecz o której śniliśmy wspólnie za gówniaków, mając cichą nadzieję, że kiedyś go ujrzymy. To kiedyś to za miesiąc. Kolejna rzecz, która mi przyszła do głowy czy jeśli słyszeli i będą na pewno grali to czy wspominają te wszystkie wspólnie spędzone lata, pamiętając tych bliskich internetowych randomów i zastanawiając się co tam u nich. Naprawdę im więcej info słyszałam odnośnie tego, to zaczęło mnie brać na wspomnienia. Szczerze mówiąc brakuje mi tego i tych ludzi i pomimo tego, że minęło tyle lat, mam te 27 lat i mam bardzo dobrą a nawet najukochańszą paczkę ziemniaków ever <3 to jednak. Nostalgia i smutek, który bije mnie po twarzy wspomnieniami tych rozmów i... Gdańska. Ja to chyba jestem już za stara skoro nie mogę spać przez coś takiego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz