23 września 2016

O popełnionych fanficzkach

Słowem wstępu: tak, żyję halleluyah siabadabada, czy coś. Pisanie fanfika mnie pochłonęło i przez ostatni czas mniej siedzę na swoim komputerze i wcześniej idę spać, bo zmęczona jestem jak diabli. Na dniach zmienię szablon (postać będzie ta sama, ale kolorystyka mnie już denerwuje) i może coś tam jeszcze zedytuję.
Z powodzeniem udało mi się wciągnąć przyjaciółkę do fajnala siódemki. Jest na drugim dysku i do tej pory wypomina mi to, że Cait Sith zginął i ona chce tamtego co był, a nie numer dwa. Nie wierzyła mi że to hell hole. Teraz razem ze mną nabija się z głupich rzeczy (m.in. gejowy Gen, Zack który aż umiera na wieści o rimejku i inne) i... czyta moje opowiadanie. Właśnie jakoś mnie tak wzięło by napisać trochę o tych blogaskach z fajnala, które miałam (dalej wiszą) i o tym fanfiku, który piszę. Jest nawet otwarty i w trakcie edycji. Tzn. chcę bardziej się skupić na tym o czym były zamieszczone historie. Jakoś mnie tak wzięło. Ostrzegam, może być długo.

Dziennik Kadaja, data: ???

To opowiadanie pamiętam. Do tej pory mam zeszyt z nim gdzieś na półce. Akurat tworzyłam to, gdy chodziłam do gimbazy i pamiętam jak ktoś zaczął mi czytać przez ramię, gdy je pisałam, czy przepisywałam na wolnej informatyce. Ogółem, opowiadało one o Kadaju, który miał dość tego wszystkiego i postanowił uciec od braci do uwaga uwaga: Shin-Ra. Oklaski proszę... wtedy nie trzymałam się kanonu i na samo wspomnienie mnie coś trafia. Zbyt długo nie wisiało na onecie (jeszcze sprawdziłam czy jest blogasek, ale go nie ma). Nie jestem pewna, ale napotkał tam Vincenta albo Zacka i okazało się, że ma jakieś uber duper zdolności. Sama nie wiem czemu to pisałam, kill me pls.

miałam blogasek również na mylogu, ale ni cholery nie mogę sobie przypomnieć adresu. Może kiedy indziej.

Another sky, data: 26.06.2009

Alternatywna historia, która dzieje się jakiś czas po Advent Children. Jest w tych au coś co mnie ciągnie i do czytania i do pisania. Nie ukrywam, że mój główny blogasek był alternatywą. I to dość kiepską, chociaż zdarzały się ciekawe momenty. W każdym razie: zaczęłam pisać to opowiadanie z przeświadczeniem, że Zack musi żyć. Nie ma innego ale. Postanowił nawet zawitać do Seventh Heaven. Myślałam, że pociągnę je dłużej, ale na blogu wisi jeden rozdział, a opowiadanie ma dwa, może trzy. Trudno mi powiedzieć. No cóż... kto nie lubi Zacka? Jaki był główny zamysł? Nie pamiętam, bo minęło sporo czasu.

Fallen stars, data: 3.05.2008

Eeeh, czy mówiłam, że kocham alternatywne historię?
Mogę się założyć, że to pierwszy i jedyny polski blogasek z Zackiem i Tifą. W tamtych czasach byli moim otp, więc urge był tak wielki, że musiałam założyć bloga. Muszę powiedzieć jedno: w tamtych czasach kanon był mi prawie że obcy, ale już nic z tym nie zrobię, a szkoda. Zamysł był by połączyć ich w sumie jak najszybciej, a i w opku kryła się intryga uknuta przez Rufusa, który chciał dostarczyć tajemniczą paczkę? Ugh, nie pamiętam już, w każdym razie mieli ponownie zebrać grupę i stanąć na drodze Sepha, który miał się odrodzić, po raz któryś tam. A Cloud dalej rozpaczał z powodu Aeris. Na blogasku wiszą jedynie trzy rozdziały, ale dałam radę napisać jeszcze ze dwa może trzy. Tak ładnie jadło, ale zdechło.

Crisis core7 data:13.05.2007

Taaak, to ja to nabazgroliłam. Znana kiedyś jako Lizah. Szczerze? Na samo wspomnienie się uśmiecham, bo mnie trochę nauczyło siedzenie tam i pisanie. Oryginalnie pisałam opowiadanie pod adresem prawie takim samym, tylko bez tej siódemki, lecz blogasek został wykasowany, bo były jakieś problemy wtedy z grafiką i et voila!Co do treści: alternatywa, bez znajomości fajnala siódemki. No, dobra, była jakaś tam znajomość, ale minęło parę lat odkąd widziałam grę na oczy. Zostało to zmotywowane crisis corem, który miał wkrótce wyjść i wielokrotnym obejrzeniem Last Order. Blogasek miał opowiadać o losach Zacka i Clouda, po walce w Banorze i o tym jak nie wpadli w ręce Shin-Ra. Wtedy dokładna wiedza na temat cc była znikoma, wiedziało się jedynie tyle co mówiono w wywiadach czy po trailerach. Ogółem wraz z Cloudem Zack miał ratować świat przed Sephem i na dokładkę przyłączył się Genesis. Wiele razy rozdziały były w ostatniej chwili masakrycznie edytowane i zmieniane,  w końcu do głowy wpadł mi niecodzienny pomysł, jednak gdy powoli zaczęłam go wprowadzać, to blog umar, mejl umar i ja umar. Tak jak mówiłam: naprawdę ogromnie niektóre rozdziały się różniły od pierwowzorów i właśnie dlatego w pewnym momencie powiedziałam: a jeśli może by zrobić tak, że Zack, Tifa i Gen pochodzili z zupełnie innego świata i mieli ogromną rolę tam skąd pochodzą? Teraz jak o tym myślę, to w sumie nie jest aż takie okropne. Gościnnie moje ocki wzięły udział w dalszych rozdziałach, które nigdy się nie ukazały. Angeal nawet żył! W pewnym momencie zaczął się nawet robić istny szipingowy burdel, po to by w którymś momencie wprowadzić moje obecne od lat otp: ZackGen. W sumie dobrze, że niewiele rozdziałów w nowym miejscu ujrzała światło dzienne (jakiś tajm travel z córką Zacka i Tify... serio). Do któregoś momentu wszystko było... nie ogarnięte. Naprawdę, w końcu gdy mniej więcej się zdecydowałam to onetowy fandom zaczął umierać. Także głównym celem było pozbycie się Sephirotha, to ani przez chwilę się nie zmieniło. Chciałam nawet od początku to pisać w którymś momencie, ale powiedziałam meh. Szczerze? Wiążę z tym opowiadaniem naprawdę miłe wspomnienia i aż żal, że się posypało.

Bez tytułu (na chwilę obecną), data: 21.01.2015

Najświeższe opowiadanie pisane już od dłuższego czasu. Zabawny fakt: dobrze to żre i chce więcej! Na obecną chwilę ma 53 strony, jest pisane według kanonów i tak dalej. Jestem naprawdę dumna z tego. Co prawda miałam paru miesięczną przerwę w pisaniu, jednakże jakiś czas temu postanowiłam je wznowić. Zrobiłam też jedną rzecz: nie podobały mi się jednak niektóre rzeczy w crisis core i zmieniłam je, np, to że Zack i Gen się wcześniej znali.
Ogółem historia przedstawia młodego Zacka, gdy ten już jest pod skrzydłami Angeala, wkurza Reno i trójkę przyjaciół i próbuje stać się soldier pierwszej klasy, ale... no właśnie. Jest kiepski w używaniu materii. W pewnym momencie okazuje się, że jego mentor musi wyruszyć na samotną dwutygodniową misję i powierza go Genowi, by ten nauczył go jak korzystać z magii. Jeśli tego nie opanuje zawali testy i będzie mógł się pożegnać z marzeniem. Fanficzek jest trochę eeeeh... ciemny jeżeli mogę to rzec, właściwie postać Genesisa jest czasami taka. No i trochę brutalny. To się napierdzielają z summonem, to ktoś chce Zacka zabić. Ogólnym zamysłem było to, by pokazać relację między szczeniaczkiem i Genem. W jaki sposób się rozwijają i to czy zda testy. Na tę chwilę slaszem tego nie nazwę, bliżej w tej chwili do shounen ai. Ciągle się zastanawiam czy robienie bloga to dobry pomysł. Nie wiem, zobaczę. Tak w ogóle to popełniłam pięć rozdziałów. Obecny jest napisany w połowie.

Małe koty to demony. Bestia ma na imię Felek, drapie i gryzie jak cholera i uwielbia zaczepiać świniaki. A i walić głową przez przypadek i nie wyrabiać na zakrętach. God.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz