30 maja 2015

Miqo Cecil, Sylphy i panterka, kweh!






Dzięki, Mark. I Markipliete.

Potrzebuję tu tego i nawet jeśli nie widziałam tego filmiku, to damn. I tak się uśmiechnęłam.
Miałam zamiar narysować to co mnie tak zdenerwowało i walnąć tutaj, jednak moja motywacja postanowiła się ograniczyć do jednego dodelka z Vialle. No, damn. W każdym razie- znienawidziłam ludzi jeszcze bardziej. Ale z tego co zauważyłam, to ludzie, którzy byli mi bliscy momentalnie się ode mnie odsuwają gdy jadą w nowe miejsce. Po raz kolejny to się zdarzyło. Pamiętam jak się cieszyłam na wieść, że wraca pod koniec kwietna i w maju wpadnie i ło matko! No i cisza nastała. Gdybym nie napisała, to bym nie wiedziała, że jest w Polsce. No dobra, zdarza się. Ostatnio - będę w sobotę z koleżanką, ale jeszcze tobie dam znać i może się zobaczymy. Co wyszło? Dupa. No tak, bo z koleżanką. Będę potem piątego to się zobaczymy. W międzyczasie zaczęłam nie dość że mieć problemy z żołądkiem i głowa mnie zaczęła dobijać no i jeszcze stres, to nagle wtem! Telefon, czy nie wiem gdzie jest to i to. Dobra, powiedziałam i baj baj, jebudu. Wkurzyłam się. Bo poczułam się tak jak "niby przyjaciółka", która mnie wykorzystywała i w dupie miała to co do niej mówiłam. No i leżę zdechnięta, telefon - co robię, czy bym nie poszła gdzieś się przejść. Ano nie, leżę. Eee to ja nie będę przeszkadzać, leż wracaj do zdrowia by by hehe. No i zdałam sobie sprawę, że skoro by tak bardzo tęskniła to by przyszła. Po roku niewidzenia. Teraz nawet nie napisze, a jedynie co widzę to rzygliwe teksty z koleżaneczką na fb, a ludzie niech się jebią! Priorytety. Poczułam się olana po raz kolejny i mam dość. Po jaką marchewkę przywiązuję się do ludzi, by ci mieli mnie gdzieś i znajdowali sobie lepsze towarzystwo. W takim razie po co marnują mi i sobie życie i czas? Na jaką cholerę? Może z drugiej strony wygląda to inaczej, ale nieraz przejechałam się na takim czymś. I mam serdecznie dość. Zabawny fakt- wyżaliłam się znajomemu na co on wyglądał jakby miał mnie trzepnąć, bo się zdołowałam i o. I nie do końca podoba mi się to co pisze. Bo łapię aluzję, ale... no właśnie. W każdym razie - screw this shit.

Z rzeczy fajnalowych - zmieniłam wygląd Vialle!


Teraz wygląda lepiej i nie straszy swym spojrzeniem "zjem twoją duszę". Aż sama zaczęłam się jej bać. No i jest kjutna.
Następnie - Biggs, Wedge i Tiny Bronco.


*ciche łkanie z oddali* FAJNALU SIÓDEMKO NADCHODZĘ--
No i jeszcze miałam spotkanie z Ifritem, którego się nie spodziewałam, damn u, Sqee.
No i co najważniejsze!


Kweh! Mój własny, kochany chocobo! Zwie się Moonsky - to z powodu, że właśnie tak było jak go dostałam i z powodu Lunara by się choć trochę mi kojarzyło z mym arcanistą.

No i sama popadłam w "pędzim na choco do najbliższego FATEa bro":


To tylko namiastka tego co można czasami spotkać. Biedni newbie. A i sama przestałam być newbie i nie mam roślinki przy imieniu, buuu.
A tego oto pana:

spotkałam czekając przy rejestracji do wyścigów chocobo w gold saucer. Instant screen. No i wyglądał smexi. 
No i jeszcze tak trochę... fajnalowo czwórkowo-


Pierwsze spotkanie z Sylphami! Daaamn, łezka w oku się zakręciła.

A ten pan:


Chyba znalazłam Cecila jako Miqo'te'a. ;_; Damn uuuuu. Ale nie serio, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że to Cecil. Sqee, czym jeszcze we mnie rzucisz? A, no tak... Lightning... albo lepiej i nie, bo zabiję.
Co do Ak - zdobyłam Endorę w paragonie. Przynajmniej dobre i to.
No i muszę w końcu wrócić do pisania, tudzież rysownia bo ileż można, eeeh.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz