22 maja 2015

Miqo'te'owy powrót

Update: żyję! *jakby to kogoś interesowało cough cough*

Wpis z Lunarem jest przesunięty, bo ni cholery nie mam kiedy się za niego złapać, a jak już to z jakiej strony ugryźć. Po prostu damn. Ale zrobię to. Prędzej czy później. Ogółem jakoś wegetuję i żyję według "wstać, zjeść, przeżyć ten dzień i położyć się spać", gdyż nie było ze mną dobrze ani psychicznie ani fizycznie, więc jakoś staram się wrócić do normalnego życia, haha. Ogółem zamieniłam się w mega fajnalowego trasha. Okazało się, że przy nowej i lepszej karcie graficznej emulator psp śmiga (pytanie na co mi emulator skoro mam konsolę? Ano, po to by wymęczyć gry, których na razie nie mam i długo nie będę miała) a emu ps2 również działa idealnie, więc rozdzierałam się ostatnio pomiędzy fajnalem dziesiątką a kingdom heartsem na psp ( Zack!), ale skończyło się na zupełnie czym innym ale o tym zaraz. Jak już przy grach jestem to zaspamuję, ale tylko trochę Aurą:
dobijam do lvla 70 i dobić nie mogę. Poza tym jakoś ostatnio nie chciało mi się grać, a tylko zbierałam lpki. Paragon świetny nie był i dzięki boru! Właśnie dzisiaj był maint, ale i tak ludzie borykają się z problemami, w tym i ja, bo coś się zepsuło z animacją postaci i Zen tkwił w jednej pozycji:


Zbyt fabolus by wyglądać jak normalni ludzie w ak


 Ale za to ta pozycja jest fajna, w sumie po zejściu z latającego dywanu dzieje się to samo, damn. A poza tym jestem szczęśliwa, że postanowiłam oszczędzić sobie te trzy tysiące lp i ich nie wydawać *pięć tysii w zeszłym tygodniu poszło na Athene i nie żałuję, orz* bo tak jak mówiłam paragon jest w tym tygodniu spełnieniem moich mountowych marzeń! Zdobyłam białego gryfona, którego chciałam od początku, ale skrina nie ma bo Zen jest zbugowany i stoi na biedaku. Przymierzam się na leśnego ducha, czyli błękitnego jelenia! I na baranka, który pierdzi tęczą. XD W sumie tysiąc coś poszło na gryfona i te durne emerald shardy, a dwa tysiące od razu bez zastanowienia na to:


Czyż nie jest uroczy?! Był jeszcze bardziej grumpowaty, ale uznałam, że skoro Zen jest na okrągło taki to niech ma szczęśliwego kocurka. Ogółem to wygląda teraz jak cat person, btw lisek jest w depozycie, gdyż Furcik podarował mi kotełka, który siedzi na głowie. Kurczę. ;_; No i jeszcze mam lisiego wierzchowca, którego zdobyłam przypadkowo i się cieszę, orz. 
I muszę powiedzieć, że pierwszy raz robiłam grupowego dngona w ak i nie nadążałam. 


Nevermore'owskie babeczki! To jedyny shot, gdzie wszyscy wyglądali normalnie, a przy okazji przekonałam się, jak to jest gdy ktoś jest naprawdę op. 

No, ale schodząc z tematu aurowego - w końcu zdobyłam kod i trzydziestu dniową subskrypcję do realm reborn! I stwierdziłam, że to jeden jedyny raz, gdy ktoś chce bym zrobiła babkę. Czuję się jeszcze dziwnie nie grając lunarem, a panią miqo'te, ale nim zapodam jej skriny: bawiąc się w benchmarku w chara makerze zrobiłam parę postaci, ot tak z nudów, a przy okazji kreując główną babeczkę, bo skoro już obiecałam to niech tam. No i odpaliłam cutscenkę, ładując postać Lunara i hngggg:


Złapałam go w momencie gdy wygląda precious. A pan smok który był w poprzednim wpisie:


Był stworzony na podobieństwo Lunara, zesmoczyłam go po prostu. Daamn, ta rasa wygląda świetnie. Ale skoro już nieco się uspokoiłam to lecę pędzem - dziwnie mi się gra babką. Wiem, że to pisałam, ale kurczę. Jakoś się do niej jeszcze nie przywiązałam, oczywiście kocia arkanistka, która będzie summonerem, bo jak inaczej:




Artistic shiet w formie skrinów. A nie schoolar, bo hilowanie to za duża odpowiedzialność i by mnie na dngach zjedli, za to że pozwalam na śmierć współtowarzyszy niedoli. 
A tutaj już taki mały close up na moją kocicę:


Cześć Carbuncle! Long time no see! 
No i cutscenka: 

Tak w ogóle to nazywa się Vialle Savsqa. Nie miałam pomysłu, a z tego co czytałam lamerskie jest przejmowanie imion jakichś postaci tudzież nazwisk i nie dziwię się czemu, orz. Również stwierdziłam że mogłam jej dać Savsblah i wyszło by na to samo. No, ale. 
Wciąż lubię robić skriny:



Nuuuuu! Żadna inna gra (no, może oprócz ak) nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia. Jak dla mnie 14 jest idealnym mmo. Duży wpływ na tę opinie ma sam fakt, że to fajnal, jest wiele elementów, które kocham i to, że to seria mego dzieciństwa.
Z rzeczy mniej lub bardziej zabawnych- widziałam martwego gracza, biedna była w afk. Dead pipol ewryłer, ot co. Przy okazji zaspamowałam fate i dostałam acziwment. A na widok ludzi na chocobosach mam ochotę im powiedzieć, że mają uroczego kuraka. 
Zabawna sytuacja - dostałam zaproszenie do fcka, tzn free company, czyli coś jak gildia, z tym, że: mam dopiero 13 lvl, a mogę się przyłączyć mając 25, chociaż nie wiem jakby to było, po drugie - gildia nastawiona na fun, rpkowanie, wspólne dundżeony, full wypas. Poszukują tanków, healerów, crafterów i gatheringerów, nie potrzebują dpsów. Małe pytanie- czemu w takim razie dostałam zaproszenie do przyłączenia się? Widać od razu, żem dps bo książeczka i Carbuncle! Schoolarem nie chcę być, bo to odpowiednik białego maga, tak więc jak postanowiłam będę summonerem i po świecie będę popierdzielać na chocobosie a przy boku będę miała Carbuncle'a, Ifrita, Titana tudzież Garudę i o. 
Nieco smutny jest sam fakt, że jeszcze nie przywiązałam się do Vialle. Nie wiem czemu, ale może to być spowodowane tym, że jak wykupię sobie dostęp, to stworzę Lunara i nim będę grać, a tak to w ostatniej chwili zostałam trochę... zmuszona do stworzenia babki, eeh. Chyba muszę sobie dać trochę czasu. Poza tym jak mogę w jednej i tej samej chwili grać, pisać w drużynowym czacie i gadać via skype? Nie wyobrażam sobie tego, samo pisanie w dngach jest trudne, bo musisz być skupionym i zwracać uwagę na wszystko, bo to nie eternal saga, czy aura, no eeehhh. W każdym razie - jutro, to znaczy dzisiaj bo już noc - spróbuję przywiązać się do kocicy, bo to jednak w jakimś stopniu moja własna postać i nie mogę jej odrzucić. To tak jakbym miała pozbyć się Zena, a na to nigdy się nie zgodzę. Chyba ją narysuję i może wtedy coś ruszy, no nic, pożyjemy zobaczymy.
I jeszcze taki suchar na dobranoc: 
jak nazywali się potomkowie miqo'te'ów? 
Nyandentralczycy. 
*zszejmowana chowa się pod kocem* 
Zue suchary mnie rujnują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz