7 marca 2015

Wine enthusiast, śmiercionośne króliczki i skrinowy spam

Pierwszy raz w ciągu trzech lat popłakałam się, że nie mogę być gdzieś gdzie bym chciała. A drugi raz w życiu. Eeeh, naprawdę czasami żałuję, że urodziłam się w Polsce bo wiele rzeczy mnie omija i nie zanosi się na to bym poszła na koncert/panel. No nic, ale i tak mam ogromną nadzieję na powrót Gackta i to, że Mark kiedyś odwiedzi Polskę. Welp. Ostatnio wspominał, że ma w planach podróżować trochę i spotykać się z fanami. No, ale nic to! Cieszy mnie fakt, że jednak mogłam obejrzeć panel. Chociaż... biedny Jack. :C No i mam wrażenie, że naprawdę ta godzina szybko minęła. Nie wiem, czemu, ale nagrane panele wydawały się być dłuższe niż ten emitowany na żywo. Na podsumowanie go zarzucę tym:


Poza tym cieszę się, z tego, jak wielu ludzi poznałam przez es. Wiem, że pisałam o tym nieraz, ale naprawdę jestem im wdzięczna. Dzisiaj Frosh mnie rozweselił. Jakie to zabawne, że przez pierwsze dwa czy trzy miesiące nie odzywał się do mnie, ahaha.
Do rzeczy: dzisiaj o Aurze ponownie. *muzyka z final fantasy vii i yo, biaches!*
Ze zwykłego serwera przerzuciłam się na prywatny. Co prawda już jakiś czas temu przestałam grać, ale widząc posty na tumblrze i opinie ludzi postanowiłam dać drugą szansę. W pewnym momencie przestało mi się dobrze grać, a to z paru powodów - samemu jak to samemu, dostanie lvl powyżej 60 stało się koszmarem, drop rate nieco żenujący, a co najgorsze- frustracja z niemożności zdobycia Cezara (tak zwykłam nazywać Tigeriusa), którego tak bardzo pragnę jak Bahamuta. Podejście drugie - zacząć od nowa jako tachi czy kimś innym ? Skończyło na tym, że wybiorę duelistę i Merille. Jednak po godzinie zdanie zmieniłam.Nie to, że źle mi było grać tą klasą, uważam, że jest dobra (nie to co nekromancer, żenada jak dla mnie), ale gdy postanowiłam zobaczyć item mall to mnie umarło od środka. I widząc świetną skórkę na miecz zatęskniło mi się jeszcze bardziej za Zenardenem i Alessą. I w taki sposób straciłam godzinę czasu, haha, ale co tam. Zaczęłam grę moim ukochanym tachim, z takim samym wyglądem jak na poprzednim serwerze (może z wyjątkiem oczu i ich koloru) oraz... Alessą u boku, a co! Merille wydała mi się creppy, co z tego, że leczy (no i z tego co czytałam to w późniejszych etapach gry jest po prostu słaba), Seriffa mam dość, a to z powodu botów grenadierów, których tutaj się nie uświadczy wcale, zaś Grim... stwierdziłam, że jeżeli postać ta ma wyglądać jak Zen i nosić jego imię to smok nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem, a to z powodu jego ogromnego lęku do tych stworzeń. Można rzec, że zaczęłam wszystko od nowa, ale nie jako newbie, bo mam jakąś wiedzę i postanowiłam od początku trzymać się guide'a. I od Crescent Hill zabawa się dopiero zaczęła! Idąc głównym tokiem fabularnym odwiedziłam altar księżyca co by dostać Sigrun (baj de łejem - jej trój gwiazdkowa forma jest wspaniała!) i ku memu zdziwieniu dostałam drugi klucz, którego w poprzednim ak nie miałam- Aeliusza. Uwielbiam go od początku gdy tylko go ujrzałam. No i artystyczna dusza, ahaha. Zabawny fakt - jest idealny dla mej klasy. No chyba że, woli się Kotonhę, ale wieki miną nim ją zdobędę.

Pierwszy skrin eva z prywatnego. I mój kochany Aeliusz, który to nie daje żadnego faka.

Tamtego dnia usilnie próbowałam zdobyć lp, by kupić ruby coins i zobaczyć co takiego wylosuję w paragon table. Były trzy zwierzaki, oraz skrzydła motyla tudzież wróżki. Welp. Doczekałam się! Co prawda nie takich jak chciałam (pióóóraaaa), ale zaczęłam dostrzegać w tych piękno, pomimo tego, że Zen czasami wygląda... um... nie na miejscu.

Skrinszot z serii : "Co ty ze mną robisz kobieto!" +cenzurszip. Te kwiatki serio wyglądają nieco jak cenzura.

Przy okazji zeszejmował się biedak.

Następnie w międzyczasie zaczęłam się bawić dalej w robienie random skrinów i ku memu zdziwieniu ten wyszedł najlepiej:


A ten...

Heja heja biaczes! Paczta na mój tyłek! Tudzież... "idziemy skoczyć na główkę".

Coś z cyklu:

- Co się gapisz?
Tudzież: - Z jakiej paki jesteś wyższy ode mnie.

Podczas robienia samotnego dungeona postanowiłam pobawić się z robieniem skrinów podczas walki. Wyszło miodnie.

Zauważyłam też, że zazwyczaj Zen ukrywa swe oczy za włosami co jeszcze bardziej czyni go Zenowatym.

Shhh, we're too awesome.

Postanowiłam poświęcić osobną wzmiankę o osomości tych skrzydeł. Co prawda nie sparklą, trochę się poruszają, to i tak wyglądają wspaniale.


Powrót do głównej linii fabularnej, Zen jako magiczna kulka i pan główny zuy. Przypomina Sepha i go uwielbiam.

Nie dało się bardziej zbliżyć. ;c;

W końcu wspomnienie zaczęło się kończyć, a ja:

Nie odchodź! No weź mnie nie zostawiaaaj!

Szczerze mówiąc rozbrajają mnie "umierający" npc, którzy leżą po wsze czasy:

Sup gościu, u k ? Wyglądasz świetnie, wiesz?

Postanowiłam się pobawić, ale nic mi nie przychodziło do głowy.


Kolejne z serii "osom":

Combooo skiiilll!

No i majestic Zen, któremu się zemrało, a który łypie. Muszę dodawać,  że króliczki z other worldów są śmiercionośne?

"Wine enthusiast" : D

Skrinów z dzisiaj nie mam na swoim komputerze i może to i lepiej, bo by było jeszcze więcej tego. Enyłejem odniosę się do różnic:
sklep nie jest nastawiony na kaszowanie. Nie aż tak bardzo jak na zwykłym ak. Zabawny jest sam fakt, że czasami by mieć bahamuta trzeba wydać parę setek dolarów, zaś tutaj wystarczy mieć coś koło tysiąca ap i liczyć na szczęście, bo albo trafisz na niego, albo na Cezara. Przymierzam się na te paczkę! Żałuję, że nie można płacić smsami, bo to by mi ułatwiło, ale cóż, trudno. No i coś fajnego- za przegrane trzy godzinny dziennie dostaje się 12 ap na łebka. Wiem, że to nie jest dużo, ale w końcu po miesiącu czy dwóch będzie można kupić coś porządnego. Bardzo mi się podoba ten pomysł. Co do lp:o wiele łatwiej jest je dostać i więcej, zaś sekcja w sklepie z tymi punktami robi wrażenie. Nie dość że jest naprawdę ogromny wybór w przedmiotach to jeszcze takich na które trzeba by było wydać masę pieniędzy. Skórki dla broni, legendarne wdzianka, skrzydła, akcesoria, paczki z eidolonami (jeszcze ani razu nie otrzymałam z nich fragmentów, orz) czy smocze punkty, za których odpowiednią uzbieraną ilość dostajesz rzadkie przedmioty. Właśnie przez nie mam  jakieś... ciasteczko, które dodaje +1 do wszystkich statystyk oraz niebieskiego liska, który  siedzi na głowie, wygląda kjutnie i również daje +1 do wszystkiego. Odchodząc od item malla: dom aukcyjny. Ceny są nieco niższe, a co za tym idzie można dostać przedmioty o których się marzyło w zwykłym ak. Może się wydawać, że 500 złota za... np. wierzchowca to drożyzna ale tutaj  z pomocą przychodzi... łowienie ryb! Przypadkiem odkryłam, że za legendarne ryby można dostaćdiamentową, która ze sprzedaży daje 50 złota i w taki sposób uzbierałam coś koło 300. Demiry tutaj kosztują nawet po stówę i akurat prywatny jest nieco do przodu jeżeli chodzi o apdejty przedmiotów. No i pierwsze moje złoto wydałam na... evolution bead! Wczoraj osiągnęłam coś czego nie mogłam na zwykłym, a dokładnie mówiąc Alessa ewoluowała!


Wygląda naprawdę ślicznie i ma również śliczne statystyki. Pytanie tylko czemu po paru dniach gry udało mi się ją ewoluować w jej ostateczną formę na prywatnym, a na zwykłym nie? Cena kamienia ewolucji wynosi dwa tysiące złota, gdzie mnie w ogóle na to nie było stać. Dwa tysiące a pięćdziesiąt to jednak spora różnica prawda? Również na ak wikipedii ludzie śmieją się, że na prywatnym serwerze można w końcu zobaczyć twarz Aeliusza. Widziałam! I jest jeszcze bardziej hawt.
Jeszcze do eidolonów a przy okazji drop rate'a- mój backpack z wczoraj:


chodzi mi tutaj o ilość fragmentów kluczy jakie posiadam. Sama się ogromnie zdziwiłam, że dostaję je często i cieszy mnie to! Nawet jest tam fragment klucza Kotonhy. Przez nie zaczynam narzekać na brak miejsca. Ogółem drop rate jest naprawdę dobry i już zdarzyło mi się dostać jakieś ubrania (heck, szkoda tylko, że dla dziewczyny), formuły czy inne cenne rzeczy. Nie ma na co narzekać, naprawdę.

Myślę, że na tym dzisiaj zakończę. Chciałam jeszcze napisać parę słów o Crisis Core, ale to w następnym wpisie, bo nie chcę już przedłużać. I dodam tylko, że chciałabym zobaczyć wersję pojedynku Angeal-Sephiroth-Genesis tak jak została pierwotnie przedstawiona w storyboardzie. Póki co - mykam. All hail Zen? Haha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz