11 marca 2015

Tygeriuszowa klątwa i niech no cię uścisnę siekierą, Jo

Przekładam pisanie o niektórych rzeczach bo nachodzą mnie inne myśli, więc będą musiały poczekać. Ten wpis miał być o pewnych zachowaniach w Markiplietowskim fandomie i mych odczuciach związanych z tym, ale że humor mi się zepsuł, doszłam do pewnych zabawnych wniosków i dzisiaj wyszła pierwsza część tewowskiego dlcka, to muszę się gdzieś wygadać. Przegrywy dnia:
- Tygeriusz, all the waaay! Mam dziewięć fragmentów jego klucza, brakuje mi tylko jednego! A że modliłam się o to by z soul orbów wyskoczył mi on, to jeszcze wydałam multum lojalnościowych to na lucky charms to na paczkę z nim bez rezultatu. Normalnie szlag mnie trafia. Mam nadzieję, że jutro w jakiś sposób zdobędę ten cholerny fragment. Przestałam również robić questy z tokenami, bo wyszłam z założenia, że skoro to tylko mała część i że drop rate większy to będę miała szczęście. Cholera by as trafiła.
- Koszule. Te flanelowe oczywiście. Już od dłuższego czasu się na nie przymierzam i dzisiaj poszłam nastawiona, że kupię jedną bo mam pieniądze, ale po zobaczeniu ich odechciało mi się. Jakoś wcześniej ładniej wyglądały.
- Eternal saga, a raczej arena. Już od pewnego czasu trzymam się mocno w top 16 po to by w ostatnich minutach być wywalonym do 64, gdzie mam coś koło dwudziestego miejsca. Zabawny jest fakt, że nie dość że jestem wojownikiem to jeszcze mam najniższe br ze wszystkich w 16. Ostatnio brakowało mi jednej wygranej walki, dzisiaj pięciu. Wkurzyłam się i dałam spokój, nawet Frosh i jego gadanina mi nie poprawiła humoru.

Co do tewowskiego dlc: podczas oglądania dwóch pierwszych części moja mina mówiła wszystko i mogłabym podsumować to Sebowskim: What the fuck. Podobał mi się... system zapisywania. Haha. Wystarczy, że gracz pomizia czarnego kotka i ma zapis. To jest naprawdę kjutne rozwiązanie. I oczywiście dlc był nastawiony na zagadki, ale brakowało mi akcji. Przywiązałam się do Seby i sposobu w jaki się gra jego osobą, zaś jeśli chodzi o Juli to było to bardziej w kierunku skradanki, chowania się i rozwiązywania zagadek. Szczerze mówiąc nie bardzo podobało mi się to rozwiązanie, ale są różni ludzie i gusta. Poza tym doszłam do wniosku, że tęsknię za Sebastianem. Więcej czasu "ekranowego" miał Joseph. Właśnie co do niego widząc tę scenę zrobiłam oczy i zaczęłam mamrotać w głowie: "Nieeeee"!



Ile można go nabijać/dźgać/rzucać/fleszować/zabijać/łotewa. Mordka się ucieszyła na jego widok, chociaż to co później się działo mnie rozśmieszyło, a nie powinno. Kochany Jo zamienia się w Haunteda, a gracz ma za zadanie "zabić go". Tak jakby bo niby dostaje, ale żyje, więc wtf. Do rzeczy: trzeba się skradać, a w międzyczasie znaleźć siekierę, trzepnąć go porządnie i nie dać się zabić. Co tam piętnaście minut skradania się i uciekania przed nim! Najzabawniejszy był fakt w jaki się zachowywał i wyrażał, a było to skomentowane "gay detectives, otl". Jego śmiech mnie zdemotywował, no bo no... wtf Jo, Co ty robisz? Spędziłam dłuższą chwilę na giglaniu, ale po pierwszym ciosie siekierką (czy to był drugi) słyszymy jakze piękne: "Fuck you Kidman". Poległam. Może to nie jest zabawne dla ludzi spoza fandomu, ale dla tych właśnie co są w tewie i znają charakter Ody jest... zabawne i ooc. Mój jedyny komentarz?
- Jo! Jak ty ordynarnie się wyrażasz!
Proszę o zrobienie jakichś skrinów czy gifów z tego momentu, haha.
No chcąc nie chcąc Joseph w końcu pada i zostawiamy go ponownie. Jak Gackta kocham...
Końcówka gry jest interesująca - Ruvik się pojawia i przejmuje kontrolę nad Lesliem. Ot tak, po prostu, co daje mi do myślenia. I stwierdzam, że nie jest złą, a bardziej neutralną postacią. Również doszłam do wniosku, że skoro może przejmować władzę nad Lesliem, to może się wydostać w momencie, gdy bohaterzy zostają odłączeni od Stema.Martwy Leslie - martwe postacie. Zastanawia mnie sam fakt, po co im Stem. No bo no... wtf. Ruvik chce się zemścić za to co mu zrobili, a przy tym pokrzyżować Mobiusowe plany, jakiekolwiek by one nie były. Zastanawia mnie też kim jest szef tej całej organizacji i czego właściwie chce, bo to jeszcze nie zostało wyjaśnione, ale mam nadzieję, że stanie się w to którymś z dwóch pozostałych dlc, tudzież drugiej części tewa, która teraz musi powstać.

Kończąc temat the evil within, a zaczynając coś bardziej osobistego.
Doszłam do konkluzji, że powinnam wyjechać za granicę. I to jeszcze bardziej. Już nie chodzi o znalezienie pracy, o to że mam dobrych przyjaciół i może w końcu pojechałabym na koncert, tudzież panel. Dajmy spokój, mam na myśli znalezienie sobie chłopaka. Już od dłuższego czasu się śmieję, że będę miała (o ile kiedykolwiek tak się stanie) kogoś zza granicy. Poprzez es poznałam paru znajomych z którymi dłużej pisałam i późno się dodaliśmy do znajomych na fb. Żaden z nich nie spodziewał się, że Zack jest dziewczyną, haha, więc byli nieco zdziwieni. Sam zabawny jest fakt, że nie pierwszy raz usłyszałam, że jestem kjutna. Serio. No i zazwyczaj jestem adorowana. Zastanawia mnie skoro tak jest to dlaczego nikogo tutaj nie mam? Nie rozumiem tego, ale może ze mną jest coś nie tak. Tak btw: jak gp wróci to się chyba zdziwi jak bardzo jestem w zażyłych relacjach z puddingiem. Dat się tylko śmieje, Chyna i Lethal również, noo, jeszcze wliczmy w to Ronina, a reszta nie rozumie nic i tylko robi: "Eeeew..." jak Marco. : D A od Hs lub Quada usłyszałabym pewnie: "geje". Niektórzy to są niedorozwinięci, orz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz