26 marca 2015

Dziwny bełkocik

Nie wiem jak mam zacząć. Wiem o czym chcę pisać, ale nie mam pomysłu. Przecież nie przywitam się słowami: " No hejka, witam na moim przezajedwabistym blogasku". Unf... trochę niekomfortowo widzieć to we wstępie. W sumie mam już go za sobą. Wpierw aurowo by nie zostawiać na koniec i za bardzo nie spamić:
nie mam pojęcia kogo mam mieć w drużynie! Pomimo tego, że dalej jestem bez gildii (ta, do której chcę nie chce widnieć w spisie, orz) to zabawiam się w solowanie dundżeonów (masa złota i co ważniejsze dragon pointsów) i zabawy z eidolonami poziomu 60. Nie są już takie trudne jak parę dni temu, a najważniejsze jest to, że fragmenty są  wyrzucane częściej, a przez to mam parę nowych pokemonów. Naprawdę, Ak jest jak pokemon jeśli chodzi o eidolony! Wszystkie się od siebie różnią statystykami, charakterem i buffami. W każdym razie: w ciągu dwóch/trzech dni zdążyłam zdobyć: Abraxasa - z archeologii. Mam już trzy kolejne fragmenty. W bardzo szybkim tempie chyba będzie trój gwiazdkowy, następnie zdobyłam Kotonhę! To był jeden z tych eidolonów, które były u mnie mast hew. I na publicznym i na prywatnym. Dziadyga Aeliusz nie chce mi dawać swoich fragmentów. Chcę widzieć twoją twarz! Kolejny był Yarnaros którego zdobyłam dzisiaj lub wczoraj. Naliczyłam się dziewięć eidolonów, przy czym nadchodzi Bel Chandra i Quelkekan. Smoooczek! Nie mam dalej pojęcia kogo mam mieć w teamie. Na razie mam Alessę (której i tak nie można wywalić z drużyny), Aeliusza i Kotonhę. Babusy :




Brakuje mi Tygeriusza. Ale za jakiś czas wymienię Kotonhę na niego.

Teraz do rzeczy:
jest takie stwierdzenie, że człowiek co siedem lat zmienia siebie, czy też swoje poglądy (albo to i to jednocześnie). Akurat w 2014 było te "co siedem lat". I kurczę. Chyba rzeczywiście tak jest. Chyba trochę wydoroślałam. Może tego nie widać, ale ja zdaję sobie z tego sprawę. Po pierwsze opuściłam hetaliowy fandom w którym tkwiłam cztery lub pięć lat. Zaczął mnie męczyć. Taak, ale za to spełniłam jedno ze swych marzeń by w końcu zagrać w Crisis Core! A przez to natknęłam się na Regen i na Rhapsody. I kulminacyjny moment: pierdzielę, chcę tworzyć komiksy/doujiny. Ale nie takie na odwal się, tylko bardziej pro. Co to ma do mej zmiany? Stawianie sobie wyższej poprzeczki jeśli chodzi o rozwijanie umiejętności. Okazał się, że naprawdę lubię to robić i sprawia mi przyjemność! Fakt faktem - wcześniej zrobiłam pierwszą "mangową" stronę dla Marty z mego au, ale nie był rastrów, tylko czerń, bo szło w liście. Już wtedy mi się to podobało. Zaczęłam być bardziej zdeterminowana by w końcu zacząć robić coś co kocham i uszczęśliwiać innych. Tak jakby. Chodzi mi o to, że się zawzięłam i spędziłam z tydzień/dwa/trzy nad jedną stroną. Odkładałam ją, bo się stresowałam i pierwszy raz robiłam nie rysunek, a jedną mangową stronę, do świetnego fanfika! Na dodatek autorka dowiedziała się w komciu ode mnie, bo zalinkowałam po wygłoszeniu mej opinii. Naprawdę ucieszyło mnie to, że jej się strasznie podobało jak i jej dwóm znajomym. Nie linkowałam nigdy tej strony tutaj, ale zrobię to dzisiaj:


Teraz tak patrzę to bym to dopracowała, ale niech tam. Naprawdę utwierdziłam się w przekonaniu, że robienie takich rzeczy jest dla mnie i to chcę robić. Mam w planach, ale to nie wiadomo jak wyjdzie. Najpierw muszę robić chara szity (lol), a potem zreridować opowiadanie, wypisać niektóre rzeczy i jechać ze skryptem. Tak więc fajnal utwierdził mnie w przekonaniu, że rysowanie jest moim życiem i się bez tego nie obejdę. Co jeszcze zmieniłam? Styl rysowania. Trochę. Ale nie o rysowanie się dzisiaj rozchodzi. Następnie zdałam sobie sprawę, że jeżeli ludzie nie chcą utrzymywać ze mną kontaktu no to nie. Narzucać się nie będę. Ale i tak po pewnych incydentach depresja wróciła jeszcze większa. I tak z nią walczę od lat. I jest ciężko, ale no: koniec listopada początek grudnia - tew. I Markowy gameplay. Śmieję się z siebie, że stałam się jednym z licznych Markipletów, który...no. Ratuje mnie swym humorem, czasami sucharami (no, nie oszukujmy się, niektóre żarty są... po prostu suche, haha) i wsparciem. A przede wszystkim zaczęłam walczyć sama ze sobą. Zaczęłam przekonywać siebie, że nie jestem aż taka głupia, niepotrzebna  i znam się na czymś i umiem to, a poza tym nie powinnam przejmować się ludźmi, którzy mnie opuścili. Że tak powiem: wpis bez wzmianki o Marku to nie wpis, haha. Ale wracając: zmiana spojrzenia na świat, na siebie, na ludzi i bardzo powolne podnoszenie się z kanionu. No i faktycznie człowiek który cierpi na depresje musi być silny bo walczy sam ze sobą. Gorzej jest, gdy robi to sam, ale cóż. Trudno. Dam radę. I tak sobie myślę, że odejście z hetalii i powrót do fajnala był ważnym wydarzeniem dla mnie. Takie... odcięcie się od głupich ludzi i nieco dziecinnej serii. Nie to, że hecia jest mega dziecinna! Ale z każdej strony właśnie uderzała we mnie to. Czy już pisałam, że podczas oglądania gameplaya z after yearsów płakałam? Widok roślinko Cecila mnie zabił. I ending. Na hetalii... może był jeden moment w którym się wzruszyłam, ale nic poza tym. Hetaoni to co innego! Dobra, papka wychodzi... enyłejem - dobrze jest zmienić coś w sobie/swoich zainteresowaniach i spróbować czegoś co chciało się zrobić od dawna. A nuż widelec okaże się, że to jest coś co chciałoby się robić/sprawia przyjemność/łotewa. W sumie tak patrzę wyszedł mi jeden wielki bełkot. Welp. Niezbyt dobra noc dzisiaj chyba na filozofowania, tak więc podejdę w stronę Markiplietów:
ten fandom jest naprawdę świetny. Nie liczę wpadek z twitchowego czatu, podczas rozdawania nagród. Ludzie tam są naprawdę wspaniali. I po ostatnich przeżyciach naprawdę widzę, że to jedna wielka rodzina. No bo i tak ostatnio mam ogrom stresu, ale Markowe: "jestem w szpitalu" zestresowało mnie jeszcze bardziej. No bo cholera. Naprawdę zaczęłam się martwić. Co zrobili fani? Zasypali tumblra słowami wsparcia, fanartami, gifami i wszystkim co się da, a na twitterze przy pomocy Jacka wypromowali "getbetterMark". : D Sama rysnęłam szybki dodelek z krótkim "get well soon and take care". Wczoraj się okazało, że po operacji leżał w łóżku z laptopem i przeglądał tumblra i twittera no i czytał wszystko. Dostał naprawdę ogromny support ze strony fanów. A potem wszyscy zgodnie zaczęli krzyczeć, że ma leżeć, odpoczywać  i dać spokój z filmikami. I tak codziennie uploaduje minutowe filmiki. Marka nic nie powstrzyma. :"D


Puuuuupyyyy! No i weź człowieku nie umieraj.
W każdym razie - ludzie w tym fandomie/społeczności są cholernie zgrani. Co prawda są wyjątki, ale gdzie ich nie ma. Na moje pytanie gdzie i kiedy będzie można oglądać livestream z rozdania nagród szybko dostałam odpowiedź (host) i licznik mi się przekręcił. Było tak dużo lajków i reblogów, że swym pytaniem uświadomiłam koło trzystu fanów, że gaming awards będzie strimowane. :"D Chociaż raz na coś się przydałam, haha. No i tworzenie fanartów - myślałam, że zostanę shejcona, czy coś, cokolwiek, bo nie byłam pewna tego rysunku, ale niieee. Ludziom się podobało. Chociaż wczoraj patrząc na ten rysunek skwitowałam to krótkim: Nosz w mordę. Babyplier. Welp. O! Jeszcze jest cel by dobić do siedmiu milionów nim wróci ze swojej krótkiej przerwy. Brakuje niewiele. W kaaaażdym razie - nie wiem co narysuję z tej okazji. Ale muszę. Bo skoro umiem rysować to w taki sposób mogę celebrować tę okazję. Nawet jeśli komuś się nie spodoba, to cholera. Co z tego? Mam z tego przyjemność, innym też się podoba, a ja się uczę. I uczyć będę by robić to lepiej. I ograniczyć trzaskanie chibików, bo ostatnio coś za wiele ich rysuję. Zabawny fakt jeśli chodzi o tę społeczność: jest tutaj w pewnym sensie podział. Ale nie jakiś zły. Na osoby, które piszą fanfiki (markimash, septicplier, i wiele innych haha), rysują (akurat się zaliczam do tej ligi jakby nie spojrzeć), tworzą gify, różne edyty i hidery, tworzą filmiki, prowadzą fan tumblry na których fani się supportują i na reblogerów, którzy reblogują te rzeczy. I nie ma w tym nic złego, bo każda z tych grup coś wnosi. I to jest takie fajne. Indżoj jur stej. Baj de łejem: pomimo tego, że mam trochę nowszych filmików do nadrobienia to zawędrowałam do Jacka i oglądam jak gra w simsy 4. X"D I tak już jakiś czas temu zasubskrybowałam go, bo też jest świetnym człowiekiem, a przede wszystkim bawi mnie. Dobrze było go widzieć na Paxie. I mean - livestreamie. Na drugim panelu paxowym. I Yamimasha, chociaż nigdy nie oglądałam jego filmików tylko jeden czy dwa kolaby. Cieszę się należąc do tej społeczności. Ludzie są wspaniali, chociaż Polaków to nie widziałam. Tylko przez chwilę na czacie przed gaming awards rozmawiałam z jakimś fanem z Polski. Gdzie żeśta uciekli? Czy wszyscy tutaj oglądają tylko jakichś polskich youtuberów czy tylko Piewdiego? .^. Enyłan ?
Na zakończenie:
w kwietniu druga część tewowskiego dlcka i zapowiedź lub nowe informacje odnośnie disidii arcade. Yaay! Zapowiada się miodnie. C:
Btw: nie sądziłam, że mogę się martwić o osobę, którą obserwuję na tumblrze, a która rebloguje masę fajnala, teraz dragon age'a. Jak to było: zaczęłam obserwować bo Gen (Genesis protection squad : D), a zostałam bo dziewczyna okazała się mega miłą i cudowną osobą! Nawet napisałam prywatną wiadomość do niej mówiąc że się martwiłam i cieszę się, że wróciła. Odpisała. <3 Boru, tumblr jest naprawdę fajnym miejscem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz