2 lutego 2015

Znowu fajnal i znowu Gen i ponownie Zack

Blurgh. Znalazłam nowe słowo i będę go używała aż do znudzenia. Albo Gameplanowskie "bah". W każdym razie: chyba zamieniam się w haunteda, takiego jak Joseph. Ugh. Choroba trzyma mnie już tydzień, jakiekolwiek wyjście z domu skutkuje pogorszeniem,  więc jedynie co mi zostaje to siedzieć w domu. Ale wczoraj musiałam oblecieć pół miasta za drugą parą słuchawek, bo pierwsza nie działała. Po powrocie do domu okazało się, że jednak działa i mam dwie pary. *facepalm* Będę miała w "razie wu".

Feelsy. W nocy miałam ogrom feelsów. I podczas powrotu do domu. Po czym stwierdziłam, że fanfik który tworzę, będzie jednak alternatywną historią. KOLEJNĄ. Pierdzielę, może nie alternatywną, a bardziej chyba au, bo mam zamiar zmienić parę rzeczy i zastanawia mnie w jaką stronę to pójdzie. Na pewno nie spartolę tego jak cc7. Teraz napisałabym to w inny sposób. Ale jedyne usprawiedliwienie jakie mam to to, że crisis core jeszcze wtedy nie wyszedł i można było się tylko domyślać. Orz. Minęło wiele lat, zeszyty z tym opowiadaniem nadal mam i chciałabym pisać dalej, dokończyć to, ale nigdzie nie publikować. Może bym to zrewritowała, ale nie teraz. Teraz piszę zupełnie inaczej, wykonuję risercz, mam o wiele większą wiedzę na temat fajnala, ich kompilacji i co najważniejsze Gena, bo wtedy to on był jedną z najbardziej dziwnych i najważniejszych postaci, tuż przy Zacku.  W każdym razie: nie wiem czy to opowiadanie będzie dostępne, czy tylko będę pisała do szuflady. Co do kreacji Genesisa: swoboda. Może nie pełna, ale jednak. Nie chcę go zoocować i pozbawić charakteru, ale też nie chcę przesadzić z bucowością i jego arogancją. Chociaż z tego co czytałam, przez stare opowiadanie pan " omG filozof" zyskał sympatię ludzi. Nie wiem do tej pory jakim cudem, bo był totalnie pozbawiony swego charakteru, ale, no... dobra, bo odbiegam od tematu: Gackto przeszedł pierwszy rozdział CC i mam nadzieję, że będzie kontynuował grać, tak jak spędził ogrom czasu przy rockmanie czy spelunkerze (baj de łejem - naprawdę świetnie się to oglądało! :D I muszę nadrobić ogrom filmików, ugh). Naprawdę chcę zobaczyć jak przechodzi bannorę. I komentuje jaki to handsome (or not) is bad guy, ahahaha. Albo jest idiotą. W sumie zależy od Gacktowego humoru. Nie widziałam jeszcze, bo czekam na angielskie napisy, jednakże na tumblrze pojawił się filmik z pierwszego czapteru, który musiałam zreblogować, chociażby dla podpisu. Dziewczyna napisała, że to przez tę grę poznała Gackta i jego muzykę i on zaczął grać, więc historia zatoczyła koło. Bruh, ósmy rok. I wracając z galerii, siedzac a autobusie i sniffując niesamowicie, słuchałam sobie jegomościa i tak bardzo nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Ten człowiek wywołuje u mnie czasami takie reakcje, że ugh, nie mogę. Tak samo ma się z Genem. Przywiąż się do fikcyjnej postaci i do człowieka, przez którą się narodził. Powinnam go hejtować równo z innymi, bo Gen ponoć niewiele wnosi do fabuły, skopał Nibelheim, denerwuje ciągłym cytowaniem Loveless, a tak w ogóle po co on. Chyba mam po prostu słabość do postaci, które są bucowate, nieidealne i nielubiane. W sumie pisałam już o paru takich przypadkach tutaj i wątpię, by to się zmieniło. Szczerze mówiąc nie przywiązałam się wcześniej aż tak bardzo do fikcyjnej postaci (może samym wyjątkiem jest oczywiście Zack i Romano), gdzie to czytając jakiś dobry fanfik płaczę jak bóbr, bo się okazuje, że albo umiera, albo jest na skraju życia i śmierci. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę tak bardzo przywiązana do fajnalowskich serii i do tego, że przez ludzi których poznałam, postacie, i wszystko inne zmotywuję się do działania i powrócę do rysowania. Również po dołączeniu do dramowatego Gacktowatego fandomu nauczyłam się paru ważnych rzeczy. Patrząc z perspektywy czasu, to powinnam się śmiać jaka to głupia byłam, jak bardzo lubiłam twory, które były niezbyt wysokich lotów i jak bardzo zmieniło mi się spojrzenie na świat i to co tworzę i to co zaczęłam lubić. Na przykład prace Maverix. Z roku na rok jest coraz lepsza i widząc jej Gena, robię zwykłe: "Ughghhhh, so precious baby!"  I nawet nie rozumiejąc tego doujina w pełni, domyślam się o co chodzi - wątek z prawie że, końca Crisis Core, gdzie to Gen daje Zackowi do myślenia, że tylko on i pan roślinka mają w sobie ostatnie komórki Jenovy i wierzy w to, że jeżeli dorwie Clouda to jego degradacja zostanie uleczona. Długo czekałam by mieć ten doujin w swych rękach i cieszę się, że pewna ljowska grupa żyje i dostarcza ogrom doujinów. W tym tych Crisis Corowych, a wśród nich jest kontyniacja "Innocent Wordla" Maverix. Argh! Uwielbiam pierwszą część! Wracając do "Mirai Yosouzu": to kawał dobrze narysowanego doujina. Chciałabym bardziej zrozumieć fabułę, ale jak na razie nie jest to możliwe. Mastepiece, wystarczy spojrzeć na te kadry i narysowane postacie.

By nie było:
Tytuł: "Mirai Yosouzu"
Autor: Maverix
Źródło grupy: Link

Kadry użyte li i wyłącznie jako sample i do opisu.


Epicki romans Genowskiego buta z Zackiem powraca po wielu latach!  I nie, nie mogłam się powstrzymać po zobaczeniu tej sceny.


Gen, oczywiście jak zawsze piękny i szalony, pozbawiony logicznego myślenia, orz.


Aaaaajsy! Bubusy! Zawsze miałam słabość do takiego typu kadrów. Co prawda w "introdukcji" nie zrobiłam czegoś podobnego, ale w szkicowniku tak, tylko że z udziałem Irii i Zena. Co do ajsów: swego czasu przez długi czas miałam oczy Gena. Bruuh. Osomista tapeta.


Najbardziej gejna Genowska rzecz. Również przyjęta przez fandom crisis corowy. Btw nie miałam pomysłu jak mam to wykadrować. _^_"


Nasz kochany dorosły szczeniaczek, cieszący się z tego, że to był wyłącznie zuuuy sen. I właśnie przez ten kadr przypomniałam sobie dlaczego pokochałam Zacka. Geez, czemu on musi być taki kjutny ?


No i derpy. Śmieszny fakt: doujin spod znaku Zack x Cloud. Zackesisowa gejnia jest we mnie silna! Nikt i nic nie powstrzyma mnie przed szipowaniem ich. Btw: ah te czasy, gdy to byłam święcie przekonana, że jestem yaoistką, a lubiłam tylko shonen ai i szipowałam ZakusuKuraudo. *idzie chlipać do kącika ze wstydu* Mały bonus, który mnie rozbroił najbardziej:


Mam wrażenie jakbym widziała trochę mego Clouda z introduckji, tudzież Regenowatego Clouda. Ta sama ekspresja!

Bez ripostowania proszę. Jak już to proszę zajrzeć w link wyżej i się zarejestrować, by mieć pełny doujin i go podziwiać. Nawet nie mam do czego się przyczepić czy narzekać, może czasami do oczu Zacka, które są ogromne i nieco psują cały efekt, ale niech tam.

Co do tworów w fandomie: i w fajnalowskim i u Markiplietów można zauważyć jedną zabawną rzecz: że stężenie artystów w tych dwóch fandomach jest ogromne. Jak to szło:" Markiplieci to jacyś van godzy czy co?" Welp, pasuje też do fajnala. No i siódemka: cholerne filsy przy czytaniu fanfików, doujinów i podziwianiu fanartów. Nigdy wcześniej w żadnym fandomie nie natrafiłam na to. I pomimo ogromnego hejtu na dane postacie to fani trzymają się dzielnie i nie zważając na hejt piszą i rysują. I wkładają w to tyle uczucia, że ja to czuję i cierpię, śmieję się i płaczę wraz z postaciami. No, przepraszam, ale nie mogę. W ciągu tych wielu lat w fandomie nauczyłam się rozróżniać dobre rzeczy od złych i wykreowałam swój gust i opinię. I dorosłam, przy czym opuściłam fandom hetaliowy, bo chyba nieco wyrosłam z tej serii. Chyba jestem już za stara, chociaż "oddałam swe duszę tym idiotom" i tutaj mam na myśli Markowe trio. Ja nie wiem w końcu czy się cofam, czy nie, no, ale, co tam. : D Stay strong and believe in yourself!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz