25 grudnia 2014

Run for your life, biach!

Za bardzo wciągnęłam się w tew i w fandom.Tym gorzej, że zaczęłam sama grać, zginęłam trzy razy i czekam na kidmanowe dlc. Tak bardzo chcę wiedzieć co się do cholery dzieje!

"What the fuck is this"
"What the fuck is that"
Tak można streścić i podsumować tew'a. To jest właśnie jedna z tych produkcji, gdzie człowiek nie wie co się dzieje, a jak już się jemu wydaje, że nadążył z fabułą i wie co i jak, to pojawiają się kolejne wątki fabularne, które wskazują, że gracz jednak nie ma pojęcia o niczym. Tak bardzo RAGEEEE! Właściwie me uczucia wobec czwórki głównych bohaterów się zmieniały. Dla mnie oprócz Sebastiana głównymi postaciami tego całego fcked up cracku jest Kidman, Joseph i Leslie. I po raz pierwszy tak wiele postaci mam ochotę chronić przed zuem i hejtem wszelakim. I oczywiście the evil within jest hejtowany równo. Że o Sebie nie wspomnę *le sigh*. W poprzednim wpisie pisałam o czym to jest, ale wtedy byłam w połowie oglądania gameplaya, teraz jestem po obejrzeniu wyżej wspomnianego oraz walktrough z komentarzem, przeczytaniem informacji na tewowskiej wikii, z artbooka i próbą grania. Skończyło się na tym, że Seba stoi i czai się na zombiaki, a ja tworzę jakiś taniec. Jako że strasznie panikuję gdy próbuję grać w tego typu produkcje, to bardziej jestem na:" OMG ON NAS WIDZIAŁ, RUN SEB RUN FOR OUR LIFE, FUUUUUCK!" Chapter 1 - pan detektyw wykazał swoją niechęć do schowania się do szafki. Oczywiście zginął, bo cholerna kamera latała mi nie tam gdzie trzeba. No dobra, bywa. Drugim razem miałam przejść niezauważona, na dodatek ten idiota był ranny, więc święcie przekonana że pan piła motorowa mnie nie zauważy, bo stał tyłem i chyba miał iść gdzieś indziej, to jednak... wziął się odwrócił i zobaczył main hero skradającego się ki wuj wie gdzie, byle jak najdalej. Skończyło się wiadomo jak. Trzecie podejście - to samo. W końcu Daniel wziął klawiaturę w swe ręce i uciekł. Oczywiście wcześniej został dźgnięty i zauważony to zdążył uciekł. A ja gdy odzyskałam kontrolę nad postacią byłam fckd up. Yay! Chapter 2 - crack totalny. Trzeba zabić Conelly'ego, gdy ten okazał się Nawiedzonym.  Strzelanie z rewolweru nad którym nie mam za dużej kontroli bo panikuję, dwa strzały, Seba oberwał z płaskiego, a ja latam jak debil. W końcu zrobiłam to samo ( F yay!) i padł. No, tak mi się zdawało, więc podczas Sebowej gadaniny jak to on nie wierzy w co się stało dobija go butem dwa razy. Tak dla pewności, bo Karolina nie jest pewna, czy akurat się nie poruszył. Na samo wspomnienie w autobusie chichotałam jak debil. W sumie skończyłam na chapterze drugim w momencie, gdzie muszę biec za Lesliem. Welp, może dzisiaj pogram chwilę. Ogółem to wczoraj zastanawialiśmy się czy możemy postrzelić albo zabić Josepha. XD" Chociaż wczorajsze Josephowe :" are you alright" mnie rozbawiło, gdyż zapytał się w momencie, gdy Seba został zabity przez dynamit. Idealny moment wybrałeś Jojo na to pytanie! Albo:
Ja: Joseph umiera!
Daniel: A w dupie go mam *truchta przed zombie*
wtem w tle słychać "argh" i game over. Jo umarł sobie. A mówiłam, trzeba było go uleczyć.
Na początku, gdy Daniel wracał od Pawła i mi opowiadał o tewie, byłam like: "oh men, jakaś głupia strzelanina". No, ale nie. Gdy zobaczyłam początek nie wiedziałam co mam sądzić  o tej grze, faktycznie grafika jest osom, z tym, że w ustawieniach wszystko wyłączone, by gra mogła śmigać (kiepska karta graficzna geez). Mamy jakiegoś assholowatego policyjnego detektywa, który wraz ze swym partnerem i jakąś newbie oraz policjantem jadą do szpitala psychiatrycznego. Ohhkay. Jak już mówiłam: Seba wydał się dla mnie być assholem, idk why. Potem, gdy wesoło zawisł byłam:" no to, no... powodzenia w ucieczce". Jednakże wraz z rozwojem fabuły zaczęłam doceniać go jako postać i po poznaniu jego sad backstory byłam kupką cierpienia. Przywiązałam się do niego, hahaha. I z tego co widzę, dostaje dużo hejtu. Jako że historie ma kiepską i jest nieciekawą postacią. Can i just sit and murder someone? Uwielbiam go i argh! Widząc teksty pełne hejtu to mam ochotę zamordować. Pominę to, że przy pile motorowej zaczęłam płakać ze śmiechu, gdy został zabity, ale...! Nie znoszę bezpodstawnej krytyki czy hejtu. Denerwują mnie również porównania do residenta, last of us, czy innych gier. Tew jest survival horrorem i to, że ma klimat podobny do residenta i tego samego twórcę to nie oznacza, że trzeba mówić, iż ta gra jest nieudaną podróbką paru podobnych produkcji. *le sigh 2*


Sassy biach, you'd better be alive. ;_;

Co do Josepha: arghh, big disapointment! Chodzi mi o ostatnią scenę, gdzie widzimy Josepha. No ja pójdę pod koc i się schowam. Czekam na dlc z nadzieją, że dostaniemy informację o tym, że kochany Jo żyje. Bo w sumie nie widzimy go martwego, tylko jak zostaje postrzelony przez Kidman. I leży tam. I leży. I leży... mniejsza o to, same teorie są dołujące. Ale wracając: pierwsze wrażenie: już cię lubię kolo. Sassy bitch. I gdy zaginął na początku gry byłam nieco zemowana, bo już zaczęłam go lubić, a tu nagle znika i pewnie leży gdzieś nieżywy, haha. Zdziwiłam się, gdy jednak się okazało, że Joseph żyje i przez pewien czas będzie pomagał Sebowi. Chociaż ostatnio dostałam opiernicz, że nazywam go JoJo w obecności Daniela, gdy ten grał, bo powiedział, że fanowskie rzeczy mam trzymać dla siebie a nie wplatać w grę. To zobaczymy później co powie na Josephowe "Seb". :>
Właściwie co się tyczy tutaj yaoi - nopenopenope. Sam Tsuna gdy usłyszał co piszę, to się zdziwił: "Ty i mówisz takie rzeczy"? Ano tak, haha. Szczerze mówiąc nikogo tutaj nie szipuję. Fakt faktem - jest ogrom fanartów różnych paringów, które są wykonane świetnie i nie mogę przejść obok nich obojętnie i pomimo tego, że nie popieram yaoi w tym fandomie to jednak - reblog na tumblrze. Poza tym jak mogę szipować JoSeb wiedząc, że Seba jest wdowcem, a Jo ma żonę i dzieciaka, no to wtf. Poza tym są długoletnimi parterami i ni cholery nie widzę ich w romantycznych relacjach. Zdążyłam przeczytać już parę fanficków i nie. Po prostu nie, to było takie nieco dziwne. Seria pewnych oneshotów została okraszona wspaniałymi ilustracjami obrazującymi dane opowiadanie, które są napisane naprawdę świetnie i nie mam tutaj nic do zarzucenia.
O Kidman nie mogę wiele powiedzieć i nie hejcę ją za to co zrobiła z Josephem przez przypadek - biedak znalazł się na linii ognia chcąc ratować Lesliego i nie mam jej tego za bardzo za złe. Może i się okaże, że jestem jakimś debilem, ale nie zrobiła tego umyślnie, poza tym jest nadzieja, że pan Oda żyje. Ale teraz to dlcki tudzież część drugą.
Święta mijają w dość leniwej atmosferze, komplet kredek został przetestowany na Leonie, domagam się narysowania czegoś z tewa, ale brak weny robi swoje. Grr. Idę grać w es, a potem może w tewa. Goddamit.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz