3 października 2014

National treasure i derpostwo, a co.

Kotlecik odszedł pięć dni temu we śnie. Brakuje mi jej. 

Dzisiejszy post jest sponsorowany przez final fantasy dissidia i duodecim012. Spoilers. Beware!


Teh derpy! ;W; ♥

Od siedemnastu dni trzymam dissidię, bo nie mogę się ogarnąć i kupić dla siebie i pomimo tego, że wkrótce będę musiała ją oddać to i tak świetnie się bawię, a przy tym już nie wiem gdzie w jakim fandomie jestem, a przy tym ogrom filsów mnie powala na podłogę, przy tym gniotąc mnie niemiłosiernie. Jeszcze zdałam sobie sprawę, że uwielbiam derpową czwórkę z dissidii. No, przepraszam, ale Rosebud i reszta przytłaczają mnie swą derpowością! Ja wiem, że co niektóre zachowania postaci zostały nieco sparodiowane, no, ale kurka. Uwielbiam team: Cloud, Firion, Cecil i Tidus~! A przy tym zachciało mi się zagrać w fajnala 2 i obejrzeć walktrough 10, haha. Ale wracając: to przez fanarty. Naprawdę. No, może nie aż tak bardzo, ale w jakimś stopniu zwiększyło to moją sympatię do tej grupy. I do każdego z osobna. Chociaż przy oglądaniu scenariusza Kaina to myślałam, że wyskoczę przez okno. Fakt faktem - dobrze jest mieć go w drużynie w czwórce i go lubię, ale na dźwięk "Kain zdrajca" zanoszę się śmiechem. I ręce mi opadają, ale wracając: przez okno nie wyskoczyłam, ale parę razy rypnęłam się głową w szafkę, bo nie mogłam znieść Golbezowego gadania (teh diper memoris, a tu wtem! Wild Cecil appears.), a potem leżącego Firiona. Kain, WTF! Jak mogłeś go spławić i zranić?! Nie przeżyłabym tego aż tak bardzo, gdyby nie to, że przez dissidię polubiłam Firiona i mam w planach dorwać fajnala 2, co by poznać jego historię. Chociaż i tak największym przegięciem jak dla mnie jest "sześciu musi się poświęcić, by cykl mógł się odrodzić", albo coś w ten deseń. Kain... ja widzę, co ty próbujesz zrobić. I nie podoba mi się to, ani trochę. Jednakże wracając do dissidii - denerwuje mnie to, że nieważne jak bardzo chcę ukończyć pierwszy part story mode'a Cecila na 100 procent, to njet. Nie mogę. Nie rozumiem również od czego to zależy. Próbuję zbierać wszystko i tak dalej, ale czasami nie uda się zdobyć dodatkowego dp, bo jakiś mankin jest zuy i nieczuły i nie da się zabić w dziesięć sekund i po prostu skacze jak idiota, a ja ni cholery nie mogę go dorwać. Ki czort, z tym, że Cecil jest na masterze i brakuje jemu tylko trzech pieceów w ekwipunku na level setny, ale kurczę! I tak ponownie pan księżycowa satelita (jak ostatnio zwykłam go nazywać po misheardach) jako pierwszy ma level setny. Gdyby był Zack tudzież Gen to sprawa wyglądałaby podobnie, haha. Jak na razie męczę coloseum i zbieram medale na megaelixiry. Ugh, aż wyobraziłam sobie Cecila w pudełku, ze smutną miną i psim spojrzeniem, a przy nim tablica: "Zbieram na megaelixiry". 
W duodecim nie podoba mi się to, że Lighting jest... "główną postacią". Jakoś jej osoba mnie nie przekonuje do siebie i fakt faktem - zachowuje się jak żeński Cloud. Nawet biednemu Lagunie nie da spokoju, unf. Poza tym, mam wrażenie jakoby była... merysujkowata. Może to jest mylne wrażenie, ale nie wiem. Mogę się mylić, jednakże jakoś nie przypadła mi do gustu. I czwórka bohaterów wpatruje się w nią jak w jakąś boginię. Oprócz Kaina, bo Kain własny rozum ma. Tak jakby. Ale do rzeczy: nie podoba mi się jej zachowanie i charakter, ale jej styl walki wygląda nieźle. Chociaż... latające płatki róż? Naprawdę?
W pierwszej odsłonie mile mnie zaskoczyła Shantotto. Tylko źle mi było patrzeć na Cecila, który słucha jej i wygląda na zagubionego i w ogóle "łot de hel ajm duin hir, biacz". Faktem jest to, że denerwuje mnie jej przerośnięte ego, ale naprawdę świetnie się nią gra. Choociaż tego "plebsu" jej nie wybaczę. Nołp.
No i jest jeszcze coś: kamera. Czasami obróci się tak źle, że nie wiem czy ja dostaję w łeb, czy mój wróg. I nie raz i nie dwa to się zdarzyło i parę razy cudem uniknęłam śmierci. Głupie szczęście.
Bartz mnie zmiótł trochę z łóżka - wczoraj skończyłam pierwszą część story mode'a i jego " i'll be back"! wywołało u mnie uśmiech i przypomniało post, który mówił, że jest narodowym skarbem. Szkoda tylko, że z piątki pamiętam Galufa. I że bolało mnie to, że zginął. Haha.
A tak w ogóle potrzebuję jakiegoś dobrego angstowego fanfika z dissidii. Albo czegoś co mnie walnie i będę mogła rysować, bo nie mogę. 

Mood:         confused (bo Kain)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz