14 sierpnia 2014

No to tego... Gen Gen ?

Current mood: teh many feels



No i jak tu go nie kochać? ;_;

Przedwczoraj wyjaśniałam na gildii X'owi, Lanie i Mikasie co to znaczy "mieć wiele filsów". Well... to było zabawne.  Tak w ogóle miał się tutaj znajdować wpis, który został tworzony w przypływie nagłych emocji, jednakże rozmowa z panem chicka/chikapoo zrobiła swoje i trochę mnie ostudziła. Zastanawiam się jak może czasami ze mną wytrzymać parę godzin dziennie.
Co do feelsów:



 (Co by Zackowo bardziej było)

wczoraj w końcu przeczytałam ten trzy rozdziałowy fanfick, o którym pisałam parę  wpisów temu. Nie było tak źle, ale również nie za dobrze. Nie wiem jak ludzi przedstawiają Gena, gdy piszą Sephesis czy też o bannora shipping, ale jeśli chodzi o Zacka i Gena, to się to zazwyczaj przedstawia tak jak pisałam. Nie wiem skąd się wziął fenomen seksualnego maniaka (ale wiem czemu dodge fireball żyje! Fak je!) czy też niewyżytego seksualnego maniaka. Może kiedyś to odkryje, póki co próbuję to rozwikłać. No nie wiem... może to przez sławetną "vanillę"? Dobra, ja wiem, pisałam o tym nie raz i nie dwa. Ludzie dodają pewne cechy charakteru do postaci, których prawdziwe cechy nie zostały ukazane, ale naprawdę wątpię by Nomura sensei dałby jemu takie cechy. Nie od dziś wiadomo że sensei jest fanboyem Gackt'a i obydwaj siedzieli nad tą postacią i wspólnie wymyślali co nieco. Czasami jak o tym pomyślę, to po prostu się śmieję, no, ale... to w końcu Sqeenix. Jednak wracając: przeżyłam czytając ten twór. I miałam podobny pomysł - by Gen był mentorem Zack'a, jednak po przeczytaniu pierwszych zdań tego fanficka, smutno mi się zrobiło. Shiet. Po prostu w pewnym momencie coś mnie chwyciło za serce i usłyszałam: " Nie zrobisz tego, bo co będzie z Gealem?" No i nie zrobiłam. Ale muszę rzec, że przez fanficki rusza mi wyobraźnia i coś układa mi się w głowie - btw, mam zaczęty pierwszy rozdział fajnalowego ff, ale czuję i widzę, że jest do kitu. Czemu? Bo Zack jest nie Zackowaty, unf. Za bardzo się emuje.  A "mój" Gen jest taki... poważniejszy. Fakt faktem -w  głowie układa się tajm travel, no i soldati swoje przeżył i przespał, tak więc w końcu może stać się bardziej doroślejszy i trochę przystopować z cytowaniem Loveless, bo też ile można? No i jak to Seph powiedział: " Wbiłeś mi to w głowę, to jak mam nie pamiętać"? Znam ten sam ból. Czasami po prostu idę po herbatę, czy siedzę i coś robię i cytuję Loveless. Chcąc nie chcąc co nieco tego zapamiętałam, bo tyle razy grałam w CC i tyle razy słuchałam Gena - niezależnie czy po japońsku czy angielsku - że naprawdę trudno by było nie pamiętać choć jednego cytatu. Chociaż tak szczerze mówiąc to bym przeczytała całą historię, bo naprawdę wydaje się być ciekawa. No, przynajmniej bym nie usnęła, tak jak Cid.
Wyszło kolejne bleblanie o niczym. No i tak właściwie w pewien sposób opuściłam hetaliowy fandom. Ot tak ostatnio zdałam sobie z tego sprawę. Zapewne to przez to, że nie ma żadnych apdejtów i wiele ludzi przeszło na co innego. Z większości tumblrów, które obserwuję z hetaliowych zamieniły się w dmmd'owe, d gej manowe czy inne. Jeszcze fajnalowe tumblry i suikodenowe się ratują, nie wspominając o royai i Gacktcie. Ciekawe kiedy ponownie wrócę do hetalii.
A tak w ogóle jeśli ujrzę że "przez internet nie można poznać przyjaciół" to zatłukę i uduszę. Naprawdę! Teraz naprawdę żałuję, że nie mam kontaktu z Takeshiro. Nah, uwielbiałam z nim pisać jak z nikim innym! I to przez niego wciągnęłam się jeszcze bardziej w muzykę One Ok Rock, a do "no scared" mam ogromny sentyment. Również pamiętam rozmowy na temat Gen'a i nazywanie jego "idiotą". :"D Ogółem to byliśmy idiotami. I jeden z mych najmłodszych oc nazywa się Takeshiro i jest ogromnym fanem OOR. Co by w jakiś sposób podziękować, a trudno będzie też o nim zapomnieć. Również X będę musiała podziękować za to, że w jakiś sposób ze mną wytrzymuje. I mnie wysłuchuje kiedy naprawdę jest ze mną źle. I co najważniejsze- rozumie jak nikt inny bo sam przeszedł przez podobne rzeczy. Śmiał się z "idę robić komuś zdjęcia w stawku", bo stwierdził, że głupotą jest robić je i na dodatek dać jako taki mały gift dla bojfrenda. Well... to mi przypomniało o nim i kurczaku... tylko najpierw muszę narysować tę stronę! I co najśmieszniejsze - spośród tych wszystkich ludzi znajdujących się w naszej gildii i sprzymierzonej jestem jedną z najmłodszych osób. Ale jak to X powiada: "Przecież my jesteśmy jedną wielką dysfunkcjonalną rodziną" z czym się zgadzam. I perversi. Ale to już też norma. Tak w ogóle - nienawidzę, gdy żona czy ktokolwiek inny (postać i mean) biega w sukni ślubnej. Mam wrażenie jakby była za ciężka i obciążała postać. Mając okazję zmieniłam ubiór postaci żony, bo mnie już denerwował. Skoro się nią zajmuję i zajmować będę przez jakiś czas, to muszę jakoś dać radę i nie oszaleć. A tak poza tym missuję Pandla. ;__; I nasz pełny death kitty squad ze zwierzakami: Le Purr, Le Miaou i Le Mrrr. Serio, tak się nazywają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz