17 lipca 2014

Nołpowo, yaoistycznie i fullmetalowo


*odlatuje w nicość*

Specjalnie dla tego jednego screencapa zaczęłam ten wpis. Poważnie! Tak w ogóle to nocisław na temat doujina z którego powyższy kadr jest czeka na dokończenie w schowku i ciekawi mnie czy w ogóle się doczeka.
Kolejnym powodem dla którego dzisiaj się produkuję jest pewna wydawnicza niespodziewajka, która została wypuszczona na rynek półtora roku temu i na którą idę jutro zapolować z czystej ciekawości. I pomimo tego, że uszkodziłam sobie lekko lewą nogę (do tego musiało w końcu dojść, bo było za pięknie, no i jeszcze ból zęba...), to uparłam się i pójdę do dwóch empików, po to by zobaczyć czy ta książka jest na półce. W sumie to chyba jestem jakąś masochistką, skoro chcę zobaczyć fanfick wydany na papierze. Powinnam porządnie walnąć głową o biurko (przypomina mi się Wrathowy headdesk po którym ma ślad XD), po to by wybić sobie z głowy jakieś bzdury, ale niieeee. Po piórniku z Edziem i samochodzikiem, teraz przyszedł czas na fanfick z gatunku yaoi wydany na papierze. Nie żartuję. Sama się ogromnie dzisiaj zdziwiłam, gdy przeglądałam jednego fullmetalowego bloga, na którego weszłam przez przypadek, a na którym widniało jak byk, że "Orchidea" została wydana na papierze i można ją dostać "w takich i takich miejscach". Nie no, ja przepraszam bardzo, ale że o so chozi ? Najpierw dziewczyna, której kreska i styl pozostawiają wiele do życzenia, a teraz fanfick w wersji papierowej. I z mini recenzji, którą przeczytałam na stronie, składa się on prawie z samych dialogów. Niestety zainteresowało mnie to, jak ta fanowska praca może wyglądać (okładka jest totalnie jednoznaczna i ni cholery bym się nie domyśliła, że to Edzica i Roy) i jaki przedstawia poziom. Chyba przez czytanie analiz jestem taką masochistką, która nie przejdzie obojętnie obok czegoś w czym masakrowany jest ukochany bohater. I jeszcze zastanawia mnie ta cała oocowatość Roya, a jako że go uwielbiam od lat siedmiu (tak jak Gen'a i Gackta, haha) to niestety, muszę to dorwać w łapki i zobaczyć. Po prostu muszę! Szkoda tylko, że moje wewnętrzne bariery nie hamują mnie przed dostaniem czegoś takiego w zębiska.
To samo tyczy się doujinów, spod znaku yaoi z Royed. Jako że, jestem totalnym sziperem royai (fak je!), tak jakoś nie mogę przejść obojętnie obok niektórych prac. Ostatnio "wciapałam" się w twory Houseki Hime. No przepraszam, ale ta kreska! I prace które wywołują u mnie różne uczucia, nie mówiąc już o doujinach w które wkłada naprawdę wiele (chociaż nie wiem, czy to się tyczy "Blue flame"...). I pomimo mojego ogromnego nołpa na royed, teraz ten nołp odrobinę się zmniejszył za sprawą "Promised Land". I ten twór nie ma nic wspólnego z BF, które jest mocno yaoistyczne, a do którego przymierzam się od paru dni. W sumie to byłam zdziwiona, że obydwie prace są od jednej i tej samej osoby, a tak by było śmieszniej: BF było pierwszym doujinem, który dorwałam w sieci, pierwszym, którym obejrzałam parę stron, pierwszym w którym podobała mi się kreska i pierwszym jakim wyrzuciłam, tak więc pewien sentyment jest, haha. A Roy jest badassowy i o. :3

1 komentarz:

  1. Nie fapuj się tylko przy tym, znajdź czas na piwo ze mną kiedy to dorwiesz xD Bo ręka Cię będzie boleć :D
    Co się dzieje z Twoją nogą znów? Co z zębem? Zacznij o siebie dbać bo nakopię do tylka!

    OdpowiedzUsuń