13 maja 2014

Hejtowanie, oocowanie i parę słów o tym, że nie powinno się brać za coś czego się nie umie







(Takie bardzo w termacie, le sigh.)

Jako że, podczas moich "pięknych" czterech tygodni prawie że nie ruszania się z domu, miałam trochę czasu na granie i czytanie fajnalowych głupot. Fakt faktem - z nudów, tudzież by się pośmiać i tak dalej, ale jeszcze chyba nigdy nie spotkałam się z tak wieloma "kreacjami" kanonicznej postaci. Jako że, od wielu lat jest wiadome że kocham Gena, to czytanie fff z nim przyprawia mnie o wiele różnych uczuć. Wydaje mi się, że nawet można wygłosić o tym esej, ale nie przesadzajmy. W sumie to samo można powiedzieć o Zacku, którego to postrzega się za głównego debila CC, może nawet i całego fajnala siódemki, a Sefa za albo narcyza, albo czasami pogubionego mężczyzny w świecie. Nosz kurczę, wiele można wymieniać takich oocowych zachowań, ale dzisiaj skupię się na "głównym panu złym z CC". Za sobą mam już ogrom fanowskich opowiadań z prequela fajnala, jak i tych alternatywnych - od śmiesznych i idiotycznych aż do tych poważnych, angstowych. Szczerze powiedziawszy jestem wdzięczna za wewnętrzną barierę w mym umyśle, która wprost powstrzymuje mnie od czytania niektórych tworów, raz skończyło się na tym, że zostałam zniechęcona do mojego byłego otp i zniesmaczona widokiem Tify, przez to, że zignorowałam coś w tym małym mózgu co mi mówiło "Nie czytaj tego!" Dzisiaj w nocy miałam to samo, a to, że jeszcze robiłam ze dwa razy headbed to potwierdza.I przestałam czytać. Naprawdę nie podoba mi się przedstawianie Gena jako niewyżytego seksualnie poetyckiego frustrata, który to leci na wszystko i na wszystkich. Noo geeez, pipol, ar ju sirius?! Oczywiście, nie znamy Gena od strony "normalnej", czyli tak jak zachowywał się codziennie w ShinRa, wobec swoich przyjaciół i tak dalej. Dobra, dodge fireball weszło już dawno w życie i stosowane jest w każdym pre CC, CC ff w którym jest Gen. Teraz mnie to nie dziwi, również mnie nie dziwi jego niechęć do kadetów jak i zamiłowanie do Angeal'owego dumbapple pie'a. To wydaje się być kanoniczne, tak jak jest rzucanie w jabłka mieczami w sali treningowej. Ciekawe czemu Seph zawsze wygrywał. XD Również jako tako mogę jeszcze jakoś uwierzyć w zamiłowanie do wina, eeh, w końcu ma po kimś trochę swojego charakteru. w każdym razie - nie potrafię zrozumieć ni cholery podejścia niektórych autorek, które robią z niego coś strasznego. Dobra, można nadać jakieś cechy, pomyśleć jakby zachował się w danej sytuacji, ale nie chcę słyszeć o żadnym: "zostanę jego mentorem bo może i ma zadatki na soldati pierwszej klasy, ale wygląda niczego sobie, no a przy tym ma niezły tyłek." WTF. Ręce mi opadły jak to przeczytałam, a potem już było : "wyłączam tę kartę i idę czytać kolejny slash z Zackiem i Genem mający trochę więcej sensu". Do tej pory nie jestem w stanie pojąć czy aby napisać yaoi trzeba robić z postaci kogoś tak bardzo ooc i tak bardzo odpychającego od siebie. Dobrze że, nie mam takiej opinii o Genie i że mi po prostu ta postać nie zbrzydła. Faktem jest również to, że Crimson Commander jest zdziecinniałym dorosłym, bywającym samolubnym i egoistycznym, ale nie aż tak idiotycznym, na Boginię! Oczywiście nawiązywałam do "charakteru po kimś" i to też można zauważyć. Po prostu momentami w Genie widać Gackt'a. Może to jeszcze zależy od ilości czasu jaki obserwuje się "tego od redemption" - bite sześć/siedem lat - i w jaki sposób zaczyna się go postrzegać. Poza tym nadano jemu jakieś cechy, które by nie uwłaczały postaci i na pewno nie powinien być sperverterowanym first commanderem from legendary trio, wtf. Próbuje być spokojny, ale jednak w pewnym momencie jest "nope nope". Aż przypomniało mi się BOTB documentary i Gackto mówiący: "Spędziłem całe swoje trzydzieste urodziny krzycząc na was..."
W każdym razie - Gen bywa, albo wróć - jest cholernie denerwujący dla wielu ludzi w fandomie, bo lata i cytuje ciągle swoją ukochaną poezję, nic do niego nie dociera i ma wszystko i wszystkich gdzieś i jakoś nie objawia przejawów, które wskazywałyby na to, że kiedykolwiek chciał przelecieć pół personelu ShinRa. Dobra, rzucanie mieczykami w jabłka, fireballowanie kadetów, cytowanie poezyji, zachowywanie się jak dzieciak, zazdrość o Sefa jest takie normalne, nieudziwnione i w jego stylu, więc nie rozumiem dokładania jakichś zachowań tudzież cech, które może i nie wydają się aż tak bardzo nie w jego stylu, ale chyba bardziej boli mnie fakt, iż ludzie nie umieją tego pokazać w dość ładny i schludny sposób, co by to nie odpychało i nie trącało yaoi aż tak. Oczywiście - czytanie fanficków z gatunku yaoi nie jest już dla mnie rzadkością, ale osoby, które nie umieją opisywać tego co chcą przedstawić i prowadzić postaci są albo niedoświadczeni w tym co robią, albo są zbyt zapatrzeni w dobre komcie. Mówię tak, bo w nocy ponownie chwyciłam się za Crisis Core'ową fanfikcję i ponownie szukałam czegoś spod znaku ZackxGenesis i trafiłam na dwa opowiadania dziejące się przed CC i w obydwu było, że uwielbiany przed fandom poeta lubi się zabawić. W sumie cechy wspólne tych opowiadań kończą się w tym momencie. Jako że pierwszego nie przeczytałam w całości, pomimo tego że nie dokończone i tylko trzy rozdziały, tak opowiadanie numer dwa zjadłam w całości - również nie zakończone, ale liczące 11 rozdziałów. I nie powinnam porównywać tych dwóch tworów, ale zastosowanie dwóch podobnych zabiegów, przez dwie różne osoby dały różne efekty. Wiadomo, jednakże fanfick numer 1 mnie od razu zniechęcił do przeczytania - przez bucere Gena i cytat, który przytoczyłam wyżej. Jak później było i jak to wszystko wyglądało - nie mam pojęcia i coś w umyśle mi mówi, bym spróbowała raz jeszcze, ale też powstrzymuję się od ponownego wzięcia do czytania. Co do tworu numer 2 : Gen ukazuje zainteresowanie w Zackarym (XD), wyciąga go pijanego z klubu i mamy wiadomą akcję. Jak się później okazuje szczeniak zadurza się w swym "zbawicielu" i następuje wiele konspiracyjnych akcji, gdzie to 'Geal o mało co nie zabija swojego przyjaciela, bo nie pozwoli na to, by wykorzystał i skrzywdził swojego ucznia. W końcu niby to Gen mądrzeje i dorośleje pod tym względem i Zack przylatuje do jego apartamentu jak na skrzydłach, bo Hewley pozwolił na to by poznali się bliżej. I tu następuje koniec, gdyż nie zostało zakończone. No a tak poza tym, to trochę zaleciało mi gejnym zachowaniem pana G, no, ale... nie raziło to w oczy aż tak bardzo. I pomimo tego, że te dwa opowiadania były zbliżone do siebie tematyką, to jednak postać o podobnych cechach została potraktowana różnie. Wynika to z umiejętności pisarskich i przedstawienia danej osoby, jeśli źle się to zrobi, albo w ogóle nie potrafi, to efekty jakie są takie są. A potem dziwota dlaczego ludzie którzy lubią daną postać przeczytają jakiś pokręcony fanfick i są w stanie znienawidzić ją, tylko i wyłącznie dlatego, że została źle ukazana. Uuuh, twisted, twisted. Tak w ogóle to dzisiaj w nocy ponownie wezmę się za czytanie ff, których nie widziałam, albo ponownie przeczytam " Here's lullaby to close your eyes" - jedyny fanfick, przy którym o mało co się nie popłakałam. I pomimo tego, że również został porzucony to zaczęły mną targać naprawdę mocne uczucia i stwierdzenie " o cholerka... chyba za bardzo przywiązałam się do Gena". On w odróżnieniu od Zacka żyje i nie wiadomo co knuje, więc... ale skopanie mu tyłka w CC to inna sprawa.
Na dzisiaj chyba już dość mojego wyżalenia się w sprawie ukazywania postaci, albo raczej braku umiejętności w robieniu tego. Watch out for what you're writing!
*Mama Zackary patata na blu lajting wolfie w stronę zachodzącego słońca*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz