16 marca 2014

Angst, papa Zackary i czerwone segregatory atakują




 A to tak tematycznie, bo Genowo :3

Właśnie parę dni temu zostałam ochrzczona pięknym i zacnym "Papa Zackary", ah. Czuję się tak staro.
No i poznałam kolejne osoby z drugiego końca świata. Tak jakby, no, ale... usłyszałam od kogoś pewnego razu, gdy opowiadałam o tym jak poznałam Alfieri że: "Nie lubię poznawać nowych ludzi, bo chwilę z nimi popiszę, a potem zapominają". Mi się wydaje, że każda znajomość jest warta swej ceny i na pewno bez powodu nie przestali się odzywać. A tak poza tym to zostałam papą który ma relacje "love-hejt", więc jest wspaniale. :"D Tylko momy nie znam, hm...
Enyłejem:
na jutro mam przynieść mój jakże piękny i rzucający się w oczy wściekle czerwony segregator (Gen... to chyba przez ciebie wzięłam czerwony...) z mymi rysunkami - starymi i nowymi, bo... wychowawczyni zażyczyła sobie powiesić parę moich prac na jej galerii talentów. Gdy w piątek szłam do niej z czerwoną teczką (to ewidentnie wina Gena...) z trzema pracami, które mi się podobały, pomimo tego, że mają z rok/dwa, to usłyszałam czemu tak mało. Nie dość, że ledwo weszłam do kantorka, bo się trzęsłam jak nie wiem, to jeszcze demotywacja na miejscu. Chyba tak bardzo się boję pokazać prawie wszystkie swoje prace, że aż się stresuję jak nigdy. Oprócz dwóch osób, nikt inny nie widział tego wszystkiego co mam. Jakoś tak bardzo nie mam problemów z pokazywaniem szkicownika, gdy ktoś zechce obejrzeć, co ja tam bazgrzę, ale jednak rzeczy na większym formacie i to takie, których świat nie widział, to jednak inna sprawa, kolejną sprawą jest to, że wiele z nich będzie sobie dyndało na tablicy przez około miesiąc, w tym oc, hetalia i Gen, którego dzisiaj zaczęłam rysować. Nie mam pojęcia czemu odbieram to w taki sposób i częściowo boję się jutrzejszego dnia i latania z segregatorem pełnym rysunków, bo wiem, że Marta i Dominika zainteresują się co tam mam. Oczywiście, że im pokażę, bo wiem, że mnie nie zjedzą, co najwyżej usłyszę o dzisiejszej rozmowie na tablicy, nosz kurczę.
Teraz fanfickowo:
niech ktoś mi da parę piw, no, naprawdę. Bo jeśli miałabym zrobić listę, jak zachowuje się Gen, to by tego było. Dobra, rzucanie fajerbalami, firagą, apokalipsą to norma. Gen z foszkiem też (to dziecko w skórze dorosłego, huh, podobnie jak ja), ciągłe "krołsowanie ramion" również, ale angstowanie i próba uśmiercenia mnie już powoli bawi i irytuje, no, ale pewne rzeczy się chyba wpisały do kanonu i do postaci Genowatego. Tak jak niektóre cechy, które mógł przejąc po Gacuchu, bo wydaje się, że tak się stało i czasami aż nazbyt przypomina mi pana G. No, ale cóż... fani. Również trochę trudno jest mi przełknąć Seph/Tifa, no bo...wtf?! Dobra, uniwersum alternatywne, wyjaśnione w dość ładny sposób, informacje z CC i fajnala również świetnie wmanewrowane i wykorzystane, tylko jakoś... tak dziwnie mi czytać o relacjach dwóch osób, gdzie jedna to praktycznie nienawidziła drugą osobę. Co mogę ścierpieć w ogromnych ilościach to Gen/Cloud (to przez making the cut i parę innych), tudzież jeszcze jakoś zniosę Gen/Zack, ale pewnych pairingów nie jestem w stanie zrozumieć. W takim razie pytanie dlaczego to czytam ? Bo fabuła jest ciekawa i dobrze poprowadzona, a Seph/Tifa da się ścierpieć, chociaż dzisiaj z nadmiarów Genowych filsów miałam ochotę kupić wódkę i wypić ją, bo można było oszaleć.



A to tak na zakończenie tego dziwnego wpisu. Czasami mam wrażenie, że Gackt trolluje loversów - jakby nie było, to chyba uwielbia robić dziwne rzeczy i tak jak ja - przyciąga do siebie dziwnych człeków. Jego ostatni wpis był interesujący i taki... znajomy. XD

1 komentarz:

  1. W końcu świat zewnętrzny zobaczy kawałek Twojego świata wewnętrznego? ;) Nic dziwnego, że bałaś się oddać te prace aby one ujrzały światło dzienne - tyle lat były tylko TWOJE, dzieliłaś się nimi tylko z osobami najbliższymi i nie czułaś potrzeby pokazania tego reszcie świata. Teraz rysunki które mówią "taka właśnie jestem" będą mogli oglądać wszyscy ludzie, którzy ich nawet nie zrozumieją... Pamiętaj, że pokazywanie siebie nawet gdy się nie jest w 'standardowym formacie' jest ważne, ludzie Cię poznają jako kreatywną, cudowną osóbkę a to najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń