26 czerwca 2013

Bo "Italianistyka" brzmi tak egzotycznie i obco...

Naprawdę uważam większość ludziów za dziwne stworzenia. Zdarzało się wiele niecodziennych przypadków i człeków, którzy nawet potrafili i potrafią swym jestestwem wyprowadzić mnie z równowagi, jednakże wczorajsza sytuacja zasługuje na hit miesiąca, albo może i roku! Bo niecodziennie słyszy się taki głupi tekst i to jeszcze z ust człowieka, który jest po studiach i naucza. No, w każdym razie, wraz z Moniką przybyłyśmy do szkoły zapytać się o zakończenie na sali (odbieranie wyróżnienia, ftw!), o podstawy oraz o czerwony pasek. Rozmowa niby to była normalna, jednakże gdy zeszło na praktyki już przestało być sympatycznie. Naprawdę nie lubię, gdy ktoś robi ze mnie debila, albo usiłuje mi pokazać, że nim jestem.Jednakże po rozmowie praktykowej, zeszło na studia. I tak W. rozmawiała z Moniką (że musi się podszkolić w rysunku, jeśli chce zdać egzaminy z tego, a ma 6, oO) i wreszcie słyszę pytanie skierowane do mnie:
- A ty, Karolina ? Masz jakieś plany, wybierasz się na studia ?
Ja, dumna jak nie wiem, stoję i aż normalnie Szajn brajt lajk a Dojcu i mówię takim pewnym tonem:
- Tak, myślę bardzo poważnie nad Italianistyką, jednakże obawiam się, że sobie nie poradzę sama.
W. patrzy się na mnie jak na jakiś obiekt z kosmosu i wypala:
- Itali...co ?
I w tym momencie coś mnie zaczęło strzelać, jednakże nie dam po sobie poznać, że jest coś nie tak, ale lekko zdziwiona uśmiałam się chwilę, po czym powiedziałam:
- Italianistyka. Kultura, historia Włoch, język...
I nagle z uśmiechem numer 101, który znaczy mniej więcej:  "No dobrze dzieciaczki. Nie mogę nic zrobić w waszej sprawie, więc przytaknę szczęśliwie i udam, że może jednak coś zrobię, ale będę szczęśliwa" i jest specjalnie zarezerwowany dla naszej klasy rzecze:
- Idziesz na to bo ładnie brzmi  ? * uśmiech od ucha do ucha numer 101*
No i Karolinę coś w środku tknęło. Odpowiedziałam:
- E... nie. Interesuję się tym.
Przytaknęła i koniec rozmowy ze mną. No i chciałabym rzec: łat de fak łas dat?! Ja rozumiem, że jest niezbyt rozgarnięta, nie interesuje się nami w ogóle, faworyzuje jedną osobę i w ogóle ma nas gdzieś, ale robić ze swych "wychowanków" debili to już gruba przesada! Wiem, że nie powinnam się tym przejmować i może ociupinkę się jednak tym martwię, no, ale jednak... nagroda miesiąca idzie do tej oto pani! A pocieszenie z maturą z matmy to już w ogóle było kosmiczne i niezbyt fajne.
No, tak w ogóle to dzisiaj zaczyna się szósty rok słuchania Gacucha! Nie wiem kiedy to zleciało, ale wiem, że strasznie szybko. Zapewne nim się obejrzę, a będę popierdalała  pięknym różowym moherowym bereciku do kościoła i zajmowała miejsca w pierwszej ławce (Anno! To się tyczy również Ciebie! XD). Naprawdę obawiam się tego co będzie, choć może nie powinnam. To teraz pozostaje mi słuchanie pana G do późnej starości, jak nie do śmierci i o!
A tak w ogóle dopieszczam tomato. Nie wiem, co mnie tak wzięło, ale w końcu trzeba było bo blog nie zrobiony do końca, rozdział piąty jeszcze nie wisi, szóstka się kisi, a ja wpierdzielam ogórki z pomidorami. Co się dzieje z tym światem to ja nie wiem.

1 komentarz:

  1. z pierwszym zdaniem wybuchłam śmiechem. przy swoim imieniu odstawiłam herbatę z obawy, że wyląduje na moim monitorze.

    Nie ma co, nauczycielka konkretna. Lubi piękne słownictwo. Łał. Kojarzy mi się to z pewną naszą koleżanką z podstawówki, która używa mądro-brzmiących słów, a nie do końca wie, co one oznaczają. :> If u know who i'm thinking about.
    Nie ma co się przejmować, będę wspierać Cię do końca życia, w moherowym bereciku, tudzież nie. :)

    OdpowiedzUsuń