27 maja 2013

Karolina z nożem i patatajnią.

Zasiadając przy biurku z Flikosławem i kubkiem gorącej herbaty postanowiłam coś tutaj wysmarować. A przy tym będąc pod wpływem emocji i wzroku nafoszanego Romano. Geeez... jak  ja uwielbiam shimeji! No, w każdym bądź razie: wiem, że ludzie to nieidealne istoty, które sprawiają, że ten świat jest lepszy, czy też gorszy, zależy od typu człeka/człeków z którymi się zadajemy, ale naprawdę, czy to tak wiele iść do szatni obok miejsca, gdzie pracowałam i nie zająknąć się ani słowem, że idziemy do domu ? I jeśli to byłaby jedna osoba i nie wiedziała, że jestem w okolicy, ale nie: pięć osób, które totalnie zignorowały to że istnieję to już przesada. No i zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem w tej grupie samotna nie mając Moniki nigdzie w pobliżu. Pomimo tego, że czasami zawodzi, to jednak wiem, że czegoś takiego by mi nie odwaliła. Na dodatek, Justyna słysząc me podziękowania za powiedzenie o tym, zdumiła się i zapytała czy nikt mi o tym nie powiedział. Stwierdziłam, że i tak sensu nie będzie podziękowanie jutro po raz drugi bo i tak i tak ludzie mają mnie głęboko gdzieś i mają mnie za kompletnego kretyna, który to na niczym się nie zna, oprócz rysowania i siedzenia w swym własnym wyimaginowanym świecie. Rozumiałabym jeśli to była jakaś zemsta wobec mnie i że w czymś nie pomogłam/zrobiłam/czy co tam jeszcze się wie. Chyba jestem za głupia jak ludzie z mego otoczenia sądzą i nie powinnam o niczym wiedzieć.  Już nie raz i nie dwa spotykałam się ze spojrzeniami ludzi z klasy, które mówiły: " Ar ju fakin' kidin' mi"?, wzruszeniami ramion, tudzież "nie wiem". Poza tym, zostałam sama w tej małej popieprzonej klitce dwa na dwa i zaczęłam płakać z tej całej cholernej bezsilności. Fakt faktem - błahostka jak cholera, ale me nerwy są na wyczerpaniu i nie wiem jakim cudem jeszcze w miarę normalnie funkcjonuję. No i nie jest dla mnie codziennością by nagle zacząć płakać i to na domiar złego w jakimś idiotycznym pomieszczeniu w którym można dostać klaustrofobii. Na litość Gackta!
Dobrze, że nie miałam nic ostrego ze sobą, bo już chciałam zadźgać pierwszą lepszą osobę, która mi się nawinie pod ręce.W sumie to teraz zdałam sobie sprawę, że istnieję dla większości ludzi, gdy czegoś potrzebują - długopisu, kredek, ołówka, książki, czy rysunku by sobie powiesić na ścianie. Wiedziałam o tym wcześniej, ale teraz to tak bardziej odczułam niż zazwyczaj. Również słysząc, że człowiek nie może mieć całego życia pod górkę, musi w końcu mieć na dół, jednakże to stwierdzenie ma się nijak do mnie bo całe me życie jest takie i będzie i nie zanosi się na jakieś mega wielkie zmiany, które wskazywałyby na poprawę tej całej sytuacji w mym życiu. Jak już mówiłam kiedyś stwierdziłam: me życie musi się spieprzyć, po jednej dobrej wiadomości i to nawet po kilku minutach i tak się spieprza ciągle i ciągle i końca nie widać by przyhamować. Tak jak kiedyś usłyszałam, że pewna A. została zesłana przez Boga dla mnie na próbę. Próby oczywiście nie zdałam z takim skutkiem, jaki prezentuję, a mianowicie tym czym się stałam - małym, jeszcze bardziej zakompleksionym dziwnym człowiekiem, żyjący w swym własnym świecie. Przeklinam jak nie wiem, pożeram ogromne ilości jedzenia, gdy się stresuję, a z równowagi byle co może mnie wyprowadzić. Nie twierdzę, że byłam dobrym człowiekiem, ale od tych paru lat jestem naprawdę okropnym "czymś" po przejściach. Jeszcze gdyby się niektórzy dowiedzieli, że  swej głowie "rozmawiam" z fikcyjną postacią, która jest podobna do mnie, to już naprawdę nie mam pojęcia jakby ludzie patrzyli na mnie. Wiem, że nie powinnam przejmować się takimi drobnostkami i powinnam się cieszyć małymi rzeczami, ale nie potrafię. A jak już, to po paru chwilach nastąpi coś co mnie dobije i tyle z tej radości było. Naprawdę jestem popieprzoną istotą i nie nadaję się do życia między ludźmi.
Namarudziłam się i opuszczę to zacne miejsce dopóki znowu mnie coś nie zacznie strzelać. Może w przeciągu paru dni nabazgrzę coś innego, ale to się zobaczy. Poza tym, szósty rozdział na tomaciaki zaczęty, piąty nie opublikowany jeszcze, przy czym myślę, czy by nie nabazgrać czegoś na dzienniku, bo tęskno. A zaległy rozdział opublikować na tomato bo tam coś sporo człeków zagląda. Dziwne to trochę, no, ale... co kto lubi. Btw: chyba powinnam zrobić sobie jakiś oddzielny folder na Romanito, czy coś, bo wszędzie mi on wyskakuje. Nie to, że miałabym dość, ale wszędzie on. : >

1 komentarz:

  1. Przynajmniej wiesz, że na prawdę trzeba zajmować się tylko i wyłącznie sobą, mając wszystkich innych gdzieś. Jeśli będziesz patrzeć na innych ludzi, będzie Cię wszystko dołować i przygnębiać. Olej ich. Zajmij się sobą, sama zacznij się pytać kiedy idziemy do domu i nikomu nic nie powtarzaj. Zajmij się sobą, bo na to zasługujesz, na większą uwagę a nie na przygnębienie przez debili.
    Ludzie są paskudni, i trzeba nauczyć się z tym żyć. Może po prostu potrzebujesz czasu, by funkcjonować aktywnie z tą myślą. Dasz radę, wierzę w Ciebie!
    A w końcu dobrze będzie. Musi. Nigdy nie wiesz, jak życie Cię zaskoczy.

    OdpowiedzUsuń