22 września 2012

Hail, sir~! Tzn : Resident Evil- come back.




To tak słowem wstępu.I tak- dopadła mnie mania na Resident Evil, po pięciu latach. Pięciu! Sama nie mogę w to uwierzyć. A jedenaście lat temu, pamiętam jak uciekałam z pokoju z krzykiem bo jakieś zombiaki zabiły Leona. Stare czasy, haha.
Tak ogółem: witam po długiej przerwie? Jakby to nie zabrzmiało dziwnie, jakoś było o czym pisać, ale się nie chciało. Nie będę się bronić, no, bo nawet nie mam po co, ale już tak bywa. Coś za często to powtarzam.
Co Residenta za chwilę powrócę, a więc:

Nie mogłam się powstrzymać. XD To podsumowuje mój stan fizyczny pod każdym aspektem, nieważne z jakiej strony się na niego spojrzy. Można rzec, że w szkole, jakoś normalnie, ale... no właśnie. "Ale". Otóż wracając z praktyk, szłam oczywiście na skróty, które mnie nie zawiodły. Jakoś wcześniej skończyliśmy, gdyż była ulewa i przestało padać, gdy się przebraliśmy. Ogółem mówiąc: idę i paczę, a tam zamiast drogi, piękna rzeka, normalnie jak Dunan stoi. Trzeba było wejść na małe zbocze, a że to wszystko śliskie było i mokre, to zrobiłam szpagat na lewej nodze. No dobra, wstałam, lekko kuśtykałam dalej, bo to bolało, ale w domu przestało. Niby dramy koniec.Poniedziałek/wtorek : wstaję sobie z podłogi, bo koniec przerwy - lewe kolano zaczęło mnie rwać. I już nie przestało. W środę cholerstwo nie chciało ustąpić, więc zostałam w domu, zaś w czwartek chcąc nie chcąc- poszłam, albo raczej pojechałam - na praktyki do szkoły. Widły na moją grupę czekały (pani nie wytrzymała, więc cierpieliśmy wszyscy), ale w każdym razie - z wożenia taczki zostałam zwolniona, ale widłami kopać musiałam. W sumie to tylko rąk używałam, a na prawej nodze się cała podtrzymywałam. Najgorsze było to, że, tego dnia szłam do kina. Ale to też później, w każdym razie- w piątek poszłam do lekarza rodzinnego (albo raczej człapałam za mamą, bo poprosiłam by poszła ze mną - uraz do lekarzy swoją drogą) i stamtąd odesłali nas na ortopedię. Z ortopedii na RTG, i do rejestracji, więc znowu człapu człap. Z rejestracji, do pokoju, z pokoju przed salę, z której mnie przysłali i szczęśliwie się złożyło. Albo i nie. Okazało się, że poszły mi więzadła kolanowe, boczne, albo piszczelowe. Prawie że cała noga mnie napierdziela. Dostałam nawet ksywę "Zombie" od brata. Ni to zgiąć kolana, ni wyprostować. Najśmieszniejsze jest to, że nie usztywniono mi chociaż na jakiś krótki czas, a więc muszę jechać ze dwa albo trzy tygodnie na prochach, chodzić do szkoły (albo i człapać) no i zwolnienie z wf'u na trzy tygodnie i z praktyk. Nie wiem jak to będzie. Chyba się zatłukę tym kolanem.
I właśnie dlatego: " PARTY HARD".
Co do kina: byłam na RE:"Retribution". To ze względu na manię, na to, że wreszcie mamy kino w wypizdowie i na Leona. XD" Patrząc na filmowego agenta na tumblr myślałam, że buchnę śmiechem, jednakże założywszy okulary na okulary (fak je, bro!) i śmiejąc się z Naną, wytrzymałyśmy pół godziny reklam. Oczywiście pierwsze minuty - spokój sielanka, a tu nagle zombie. Myślałam że zezgonuję! Film był nawet fajny. Tylko te 3D jak 2.5 D. Ale wyczekiwałam objawienia się starych i znanych postaci i szczerze mówiąc: Leon, fak je. Czytałam również, że osoby, które nie oglądały wcześniejszych filmów, nie będą wiedziały o co chodzi. Jakoś wiedziałam co się dzieje. No, ale- niedosyt. Za krótko trwało.
Teraz RE:"Damnation". Wczoraj obejrzałam, z polskimi napisami. I muszę powiedzieć: genialne! Lepsze niż "Degeneration". I nawet polubiłam JD i Buddy'ego! ♥ To był genialne postacie. Oczywiście rozkapryszony pan-który-nie-zjadł-śniadania wygrał na wstępie. Dżizas. No i oczywiście: "Uratuję wszystko i wszystkich za cenę swego życia." ♥ Za dużo. Koniec mnie mile zaskoczył, ale nie będę spoilerowała. Ogółem to czułam tak wiele, że aż ała. Capcom robi coraz to dramatyczniejsze Rezydenty. A 6? Czekam, czekam, czekam! Jak wielu innych i nie wierzę, by Chris, czy nie daj Boże, Leon umrą. Nie.
Muszę ogarnąć dupę i wziąć się za pewien zeszyt, bo nie zdążę. To tylko powodzenia mi życzyć.
P.S.: Ała. ;A;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz