19 sierpnia 2012

To może ciekolady?

Coś czuję, że to będą jedne z najtrudniejszych dni tego roku i to dosłownie. Poza tym: może powinnam zatytułować ten post, jako "post pożegnalny"? Ja wiem... jeżeli nie odezwę się od poniedziałku w przeciągu tygodnia, to znaczy, że albo świętuję ostatnie dni lata, cieszę się z planowanego paru godzinnego wyjazdu do Gdańska na spotkanie, albo też umieram już totalnie psychicznie i fizycznie i mnie nie ma. to ja już w takim razie wolałabym być wilkołakiem, ot co! (Tak- zdecydowanie za dużo razy przeczytałam w przeciągu paru dni trzeci tom Pottera, a dołożyłam sobie wczoraj filmem. Ogółem mówiąc: Remus! ♥)
Jednakże z takich mniej lub bardziej przyjemnych rzeczy: oczekuję na list. Ostatnio słyszałam: "Kto w tych czasach pisze listy?" Ano, ktoś pisze. Cóż... jakiś chłopak co rusz to zerkał na moją kopertę na poczcie, najwyraźniej zaintrygowany tym co trzymam. Raczej nie popełniłam jakiejś wielkiej zbrodni wysyłając jedną malutką "przesyłeczkę", czyż nie? ^ ^
Tak ogółem, to się dowiedziałam, że list doszedł cały i w jednym kawałku, przy czym zionęło tęczą, jakkolwiek śmiesznie to nie brzmi. Cieszę się z tego powodu niezmiernie i teraz będę wyczekiwała na odpowiedź, a póki co: zdałam sobie sprawę, że szybciej zrozumiem pewne rzeczy, niźli pewna nauczycielka je wyłoży. Buh duh normalnie i znów pojawiło się to dziwne uczucie. Takie dziwne, że po prostu wiem, że znów się uda. To chyba dobrze znaczy, ale to i tak nie zmienia faktu, że weekend będzie pełny roboty i odpocznę dopiero po wszystkim. Już nie przejmując się niczym, jak tylko tym, by ktoś z poczty nie przeszukał listu, jak to miało miejsce kiedyś.
W każdym razie: pogoda ładna (jak na moje nieszczęście oczywiście), a jutro szykuje się ciekawy zlot rycerski. O mamo. Zawsze coś przeoczę. Te zbroje i bronie! To coś niesamowitego. W sumie to nie wiem dlaczego tak lubuję się w czasach rycerskich, gdy to był Król Arur i inne takiego typu rzeczy. Turnieje rycerskie, rzekome smoki, magia... kocham takie klimaty!
Edyta z dnia 19 sierpnia:
jak to się mówi: wóz albo przewóz! Tak ogółem mówiąc rano pakuję Futcha do torby na szczęście i ruszam na parę godzin poza dom. Co prawda Futch Futcha nie przypomina bo to wiewiórka, którą dorwałam w Niemczech i na dodatek w czasach uwielbienia do Suikodena to jakoś mi to nie przeszkadza. XD" Tak ogólnikowo rzecz ujmując: coś czuję że będzie dobrze i że dwa tygodnie spędzę już bez żadnego zamartwiania się i mam nadzieję, że tak się stanie. I tak dzisiejsza rozmowa sms'owa z koleżanką nie podniosła mnie jakoś na duchu, tylko nieco zdołowała, jednakże nie czuję się też jakoś przesadnie zdołowana. Może to dlatego, że to samo miałam rok temu, no cóż... Zostaje mi tylko przetrwać ze trzy godziny i heja do domu! Mam nadzieję, że z dobrymi wieściami. Chcę przeczytać tom siódmy Pottera do końca wakacji ( i tak zajmie mi to góra cztery dni), coś narysować, wybrać się do Gdańska, eee... coś by się tam jeszcze znalazło. A, muszę się doczekać listu i to jest najważniejsze.No, w każdym razie: już nie będę przynudzała o tym jak bardzo chcę żyć. XD"
Ogółem to popadłam teraz w... nie wiem jak mam to określić. Lupinizm? Śmiesznie to brzmi, zdaję sobie z tego sprawę. To przez film trzeci i piąty! No i nabrałam chęci na tom trzeci książki... o mamo. I przeglądam pixiv w poszukiwaniu fanartów z Pottera i aż się złapałam za głowę widząc RemusxSnape. To może zostanę tylko na czekoladzie i słodkich rzeczach? No cóż... co kto lubi.
 W-właściwie... to czy Voldek w stroju maido zalicza się do "co kto lubi"? Bo ja już nie wiem...
Anyway: prawie że już koniec wakacji, a ja jeszcze ani razu nie byłam nad morzem... to znaczy - w czerwcu owszem, ale, nie w wakacje co mnie deprymuje, chociaż jeżeli miałabym wybierać wypad do Ustki, czy też na spotkanie z osobą, z którą rok się nie widziałam, a za którą tęsknię, to wiadomo... odpowiedź jest oczywista, chociaż nie wiadomo jak to wyniknie. Czas pokaże, a póki co- zbieram się i jeżeli nie dam znać to prawdopodobnie rzuciłam się pod koła jakiegoś samochodu, albo już nie wiem co. XD"
Edyta 2 z dnia 20 sierpnia:
żyję~! Jedyne co mi potrzeba to snu. Bo jestem tak zmęczona jak diabli po dzisiejszej nocy. Chodzi tutaj o dziwne suikodeno-potterowe sny i to, że się co jakiś czas budziłam. W sumie, to nie wiem co mam robić. Tak mi się "zamamiło w dupie" dnia dzisiejszego, że się nudzę. Po raz pierwszy od długiego czasu. Ale jutro przyjdzie mi pomagać koleżance w angielskim. Ugh. No nic. Ciao amigo~! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz