Szczerze to nigdy nie sądziłam, że ucieszę się z tego, że mam z głowy rysowanie. Podeszłam do tego emocjonalnie i na wieść, że przesyłka spóźniła się dosłownie godzinę wybuchnęłam. I tak o. W weekend był Fanfest i bardzo chciałam by fc dostało coś ode mnie w piątek kiedy by się spotkali czy w sobotę. Znaczenia to nie miało. Ale...
No właśnie.
Na poczcie zaśpiewali mi jakże piękną cenę za polecony (17 złotych... myślałam, że mi coś urwie przy głowie) a i jeszcze(!) nie miałam w ogóle pewności czy dojdzie. Usłyszałam, że: "Przesyłka prawdopodobnie może nie dojść, bo nie ma imienia i nazwiska". A potem dostałam kwitek do wypełnienia do kogo i od kogo. No weśśś... Nie wiem jak to w Belgii jest z adresowaniem i tak dalej, ale od poniedziałku (bo w sumie miałam wtedy wysłać ale nie było dokończone i poszło we wtorek) chodziłam struta jak nie wiem co, po to by na drugi dzień usłyszeć "herp derp". Serio, wkurzyło mnie to jak nie wiem.
I tak, oto w piątek dostaje jakże piękną wiadomość:" Viaaalleeeee przesyłka przyszła, ale godzinę spóźnionaaaa".
I weź tu sobie nic nie zrób. Okazało się, że jak czekał na bus to liścik sobie spokojnie nadleciał. A ja znienawidziłam pocztę jeszcze bardziej. Także w paru dniowym opóźnieniem otworzył list do siebie, a pozostała trójka została wysłana wczoraj i z tego co mi powiedział do Wielkiej Brytanii mają nadejść pod koniec tygodnia. Still mad, still salty af. Zdjęcia nie wkleję, bo nie wiem kto mi bloga stalkuje. Wolę poczekać, aż cała czwórka będzie miała moje listy. A co do fanfestu: miałam małą relację na żywo poprzez steamowy czat i fakt faktem, fat bo był piękny. A nowe lokacje w nowej ekspansji... Tsukiś wraca do domu! Azim Steppe ma być domem Au Ra i o matko... wygląda pięknie, a że mój kiciuś ma porypaną historię to wychował się wśród nich i miał tatuśkę Au Rę i o jaaaaa... muszę tym razem dorwać ekspansję wcześniej od HW.
Wróciłam do aury, przygrindowałam i dobiłam ten piekielny 90 level. Yeeeeey. Czy coś.
I kto powiedział, że do kaplicy nie da się wejść?!
Jakoś do aury wracam. pomimo tego całego zniechęcenia do grindu, ale ludzie i pt... don't judge me. Chociaż ostatnio to mam odpaloną grę w tle i coś tam robię i rozmawiamy. W sumie spędziłam wczoraj wieczór i noc w postaci szkicowania mego ot3 z fajnala 15 i gadania. Tak... mam ot3. Niech mnie ktoś totalnie zabije. Poza tym... szipowanie w tej odsłonie fajnala przychodzi mi z ogromnym trudem. Cholernie ogromnym. W końcu zaczęłam czytać fanfiki i jakoś od początku ciągnęło mnie do IgNoct (kill me pls), a potem znalazłam jeden angstowy ale w uj kjutny fanfik z promnis. I poszło. I się w sumie rozdarłam. Tak rozdarłam, że naszkicowałam wczoraj całą trójkę, która teraz czeka tylko na poprawienie. Jako pierwsza strona w szkicowniku. Nowym, ale mniejszym, bo myślałam, że to mnie jakoś zmotywuje do ruszenia dupy i no...trochę pomogło. Także yay. Hellhole. Nie sądziłam, że się wciągnę w tę część serii. Może to przez ten cały szum, albo po prostu przez Duscae, które pokochałam. I już samo poszło... chociaż 24 będzie ponownie... stream aktorów głosowych, którego nie odpuszczę. Zawalę nockę, trudno i tak do późna nie śpię. Denerwuje mnie już sam fakt, że trzyma mnie od trochę więcej niż dwa miechy ma depresyjka, która się nieco pogłębiła i w sumie wszystko jest już jakieś meh. Niewiele z tym zrobię, no, ale cóż... I will survive czy coś takiego.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz